Tytuł: "LOVE Line"
Autor: Nina Reichter
Wydawnictwo: Novae Res
Moja ocena: 7,5/10 
Premiera: 25 października 2017

   Nie wiedziałam czego spodziewać się po LOVE Line - ta powieść to moja pierwsza styczność z twórczością autorki. Jej opis - tak intrygujący i kuszący - sprawił, że nie potrafiłam przejść obok obojętnie. Teraz żałuję tylko dwóch rzeczy. Po pierwsze, że nie miałam dość czasu, by pochłonąć ją w jeden wieczór i po drugie - że nie dowiedziałam się książkach Niny Reichter wcześniej.

   Bethany McCallum to dziennikarka pracująca w słynnym kobiecym czasopiśmie w Nowym Jorku. Poznajemy ją w momencie, kiedy w jej życie wkracza wiele zmian, a najpoważniejszą z nich jest rozwód z mężczyzną, który dopuścił się zdrady. 
   Matthew Hansen to młody i przystojny psycholog, autor internetowej audycji "LOVE Line" przyciągającej miliony słuchaczek, którym podpowiada jak stworzyć udany związek i zyskać pewność siebie. 
   Ich losy, całkiem przypadkowo, splatają się po raz kolejny, a uczucie, które zasiało swoje ziarno już dawno temu, ma w końcu okazję, by zebrać plony. Niestety nie jest to takie proste jak mogłoby się wydawać, bo na ich drodze stają przeszkody, które może być ciężko przeskoczyć.
- Wiesz, co kiedyś usłyszałem? Że znacznie łatwiej jest udawać miłość, gdy jej nie ma... niż ukryć, że kogoś kochasz, gdy tak jest.
   Główni bohaterowie są bardzo ludzcy i wyraziści. Matt to mężczyzna dążący do sławy, jest niezdecydowany, czarujący i tajemniczy. Uczy innych tego, jak podejmować dobre decyzje, jednak sam nie potrafi dokonywać poważnych wyborów. Beth to kobieta, którą życie nie raz już rozczarowało. Mimo trudnej sytuacji życiowej stara się nie rozkleić i kiedy trafia jej się okazja na awans - zamierza w pełni ją wykorzystać. Oboje mają swoje wady i zalety, a także bagaże doświadczeń i sekrety. Potrafią wzbudzić sympatię, wywołać na twarzy uśmiech, ale dostarczają też tych mniej pozytywnych emocji. Dzięki temu są bardzo przyziemni i naturalni, a nam łatwiej się z nimi utożsamić właśnie dlatego, że nie są idealni.


    Dużym atutem LOVE Line jest to, że autorka dobrze wyważyła proporcje między romansem a obyczajówką. Nie ma tu przesady czy ubarwiania sytuacji, To powieść bardzo kobieca, ambitna i skierowana raczej do osób dojrzałych emocjonalnie, które będą w stanie zrozumieć powody i sens podejmowanych przez bohaterów decyzji. Nie ma nic wspólnego z błahym, przewidywalnym romansidłem. Oj nie - jest zagadkowa, barwna i wciągająca, ale przede wszystkim jest też bardzo życiowa i właśnie to najbardziej mnie w niej ujęło.
To, ile komuś dajesz, powinno być odbiciem tego, ile on daje tobie. A nie tego, jak bardzo chcesz z nim być.
   Muszę przyznać, że oczarował mnie styl, jakim posługuje się autorka. Jest to coś, co sama chciałabym w przyszłości wypracować. Pani Nina umiejętnie bawi się słowem, przytacza trafne porównania i ubarwia zdania ciekawymi epitetami.  Tworzy piękne opisy i wszystko ujęte jest w taki sposób, że bardzo łatwo wyobrazić sobie ze szczegółami sytuacje, w których w danej chwili znajdują się bohaterowie. Jest to styl na wysokim i - nie boję się powiedzieć - na światowym poziomie.

   Są także dwie kwestie, o których muszę wspomnieć, żeby móc dziś spokojnie zasnąć. Po pierwsze, mam wrażenie, że autorka troszkę zaniedbała wątek rodzicielstwa i poświęciła mu zbyt mało uwagi. W końcu Beth jest mamą - mieszka z córką i wychowuje ją, a miałam wrażenie, że jej tu prawie nie było. Po drugie - zbyt długi, leniwy początek i rozkręcenie akcji dopiero od połowy książki. Co nie znaczy, że rozpoczęcie było nudne. Ja po prostu lubię czuć dynamikę powieści od początku do końca. I szczerze, cała reszta jest na tyle dobra, że pozwala zapomnieć o tym małych mankamentach.

   LOVE Line to powieść pełna emocji, wypełniona codziennością i dobrym humorem. Dopracowana, napisana z zaangażowaniem i po właściwym zapoznaniu się z opisywaną tematyką. Wszystko tu pasuje, wątki nachodzą na siebie jeden po drugim bez pozostawienia niedopowiedzeń czy nierozwiązanych spraw. Jestem bardzo zadowolona z lektury, miło spędziłam z nią czas i już nie mogę doczekać się kontynuacji, bo zakończenie.. Ach! Zakończenie pozostawiło otwarte drzwi do wielu różnych rozwiązań, dlatego czekam z niecierpliwością na dalszy rozwój wydarzeń. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Novae Res.

Magda


25 komentarzy:

  1. Książkę czytałam i bardzo mi się podobała, więc będziemy razem czekać na kolejny tom.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam zamiar przeczytać tę książkę. Dodam jeszcze, że bardzo podobają mi się zdjęcia. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie, że książka jest tak dopracowana. Może się na nią skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytam na pewno, ale póki co chcę wreszcie zabrać się za drugi tom "Ostatniej spowiedzi", bo jakoś ciągle nam nie po drodze...

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie czytałam, jednak chyba powinnam nadrobić zaległości bo warto 😊

    OdpowiedzUsuń
  6. To już kolejna pozytywna recenzja tej pozycji w ostatnim czasie, którą mam możliwość przeczytać i tylko upewniłaś mnie w przekonaniu, że muszę nabyć tę książkę drogą kupna jak najszybciej 🧡🍂

    Pozdrawiam, she__vvolf 🍂🐺

    OdpowiedzUsuń
  7. Zwykle nie czytam takich książek, ale może tym razem się skuszę :D
    Buziaki! ;* Dolina Książek

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapowiada się całkiem ciekawie - może kiedyś się za nią rozejrzę ^^

    Zabookowany świat Pauli

    OdpowiedzUsuń
  9. Lubię takie książki, także będę na nią polować ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. W sumie interesująca, lubię takie książki i tą będę musiałam przeczytać. No i poczekać na dalszy ciąg. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam wydawnictwo Novae Res za to, że pozwalają nam poznać takich autorów. Super recenzja

    Pozdrawiam, Gabcia
    book--shark.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Chyba nie moje klimaty, ale nie mówię nie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Widzę,że jednak współpraca z Novae Res nie taka straszna :D Świetna recenzja :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Po pierwsze - zdjęcia mają przecudny klimat! Idealnie wpasowują się w moje poczucie estetyki, aż miło na nie popatrzeć!
    Po drugie - bardzo spodobał mi się Twój styl pisania recenzji. bardzo spokojny, delikatny, przyjemny, coś czuje, że właśnie to mnie tutaj zatrzyma na dłużej!
    A po trzecie - nie miałam styczności jeszcze z autorką książki "Love line", ale myślę, że niedługo, jak znajdę więcej wolnego czasu, chętnie po nią sięgnę! A nuż zakocham się w jej twórczości tak jak i Ty?
    W te chłodne wieczory tulę ciepło - Ohbookishme🍂☕️

    OdpowiedzUsuń
  15. Czytałem ;) i była po prostu okej ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Naczytałam się tylu pozytywnych opinii że na pewno sięgnę po ta książkę, nie wiem tylko czy w tym roku się jeszcze wyrobię bo ta lista książek do przeczytania rośnie i rośnie w zatrważającym tempie ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Dopisuję sobie do listy na L.C. Po przeczytaniu twego tekstu mam na nią ogromną ochotę, myślę też, że moja dojrzałość emocjonalna jest na odpowiednim poziomie :) Nie czytałam żadnej książki Pani Niny.

    OdpowiedzUsuń
  18. Ta powieść pojawia się ostatnio niemal na wszystkich blogach. Nie spotkałam jeszcze negatywnej recenzji, co coraz bardziej mnie przekonuje, że warto dać szansę temu tytułowi.

    OdpowiedzUsuń
  19. Książka zbiera tak dobre opinie, że po prostu muszę po nią w przyszłości sięgnąć :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Bestselerki polecały, Ty też i dużo osób poleca, co sprawia, że chcę przeczytać. A z drugiej strony jak wszyscy kochają książkę to akurat mi się nie podoba! 😀 miałam tak z Szóstką Wron :( ale tak jak mówiłam, po Love Line i tak chciałabym sięgnąć. Buziaki ❤

    come-book.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. Mam tę książkę u siebie, dostałam od autorki zaraz po premierze. Tuż po otrzymaniu przeczytałam kilkanaście stron i kiedy zdążyła mnie zaciekawić - musiałam wrócić do dłużej czekających książek ;( Ale na pewno wkrótce ją doczytam i mam wrażenie, że będzie mi się podobać :)

    Buziaki,
    Klaudia
    www.claudiaaareads.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  22. Po samej okładce stawiałabym na oklepany romans, ale to kolejna recenzja, która utwierdza mnie w fakcie, że wcale tak nie jest. No i 'życiowi' bohaterzy - to przekonuje mnie najbardziej :)

    Pozdrawiam
    ver-reads.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  23. W takim razie muszę koniecznie sięgnąc po książki tej Autorki, bo jeszcze nie miała przyjemności!

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie mogę się doczekać, aż ją przeczytam. Bardzo zaciekawiłaś mnie jej recenzją :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Książka, w której akcja rozwija się nazbyt powoli, może stracić w oczach czytelnika i niestety Ci mniej cierpliwi mogą ją odłożyć nie wiedząc jednocześnie, co tracą. Ja ostatnio o mały włos a wydałabym pochopny werdykt o "U brzegu" Sary Gruen, gdzie wątek wciągnął mnie dopiero w połowie, ale jak już wciągnął to na dobre. :D

    OdpowiedzUsuń