grudnia 31, 2018

Drzewo Anioła - Lucinda Riley

   Książki Lucindy Riley są jak bezpieczna przystań - kojące miejsce, do którego wracamy z poczuciem ulgi, pewności i ciepła. W czerwcu miałam przyjemność poznać twórczość autorki, a wszystko za sprawą książki Sekret listu. Do wpisu na jej temat odsyłam Was tutaj: Sekret listu - opinia. To dzięki niej na nowo przekonałam się do powieści obyczajowych i nie żałuję ani trochę!

   Greta straciła pamięć w wyniku wypadku, do którego doszło ponad dwadzieścia lat temu. Nie pamięta swojej przeszłości - nie wie kim jest, może żyć tylko teraźniejszością, a przeszłość zna jedynie z opowiadań. Kiedy jej najbliższy przyjaciel, David, zabiera ją w rodzinne strony do walijskiej posiadłości, niespodziewanie wspomnienia torują sobie drogę. Podczas spaceru w lesie Greta trafia na grób, który, jak się okazuje, jest grobem jej syna. Myśli kobiety zalewa fala wspomnień, a my wybieramy się w fascynującą podróż do przeszłości, poznając trzy pokolenia kobiet i ich porywające losy.

   Drzewo Anioła to wielowątkowa powieść napisana w sposób bardzo barwny, lekki, spokojny i kobiecy. Mimo mnogości wątków i postaci, bardzo łatwo odnaleźć się opisywanej historii - autorka wciąga nas w wir wydarzeń już od pierwszej strony i utrzymuje uwagę i ciekawość czytelnika aż do ostatniej. Ponadto, potrafi skonstruować fabułę w taki sposób, że czytając mamy nieodparte wrażenie powrotu do dobrze znanych i lubianych bohaterów, z którymi zżyliśmy się już wcześniej. To magiczne uczucie, a ja właśnie tak czułam się przez całą lekturę i cóż... za to uwielbiam Lucindę Riley!

   Historia skupia się wokół trzech kobiet - Grety, Cheski i Avy. Każda z nich ma swoje przeżycia, momenty uniesień i upadki - są to kobiety fascynujące i ciekawe, dokładnie tak, jak ich losy. Powieść porusza różnorodną tematykę. Niespełniona miłość, utrata dziecka, dążenie do marzeń, zaburzenia psychiczne, kłamstwa, intrygi i rodzinne sekrety - to tylko część z poruszonych zagadnień. Wszytko to składa się na poruszającą powieść, pełną wrażeń i emocji. Bogate słownictwo autorki w połączeniu z malowniczymi opisami postaci, miejsc i zdarzeń daje nam pełny obraz sytuacji, łatwy do wyobrażenia. Zupełnie tak, jakbyśmy zamiast na literki, patrzyli prosto w obraz ukazujący całą historię.

   Fani subtelnych, kobiecych historii będą zadowoleni - jestem pewna! To piękna, głęboka i chwytająca za serce opowieść, spisana na ponad pięciuset stronach. Rodzinna saga osadzona w malowniczej, walijskiej scenerii i powojennym Londynie. Serdecznie polecam Wam tę powieść i mam nadzieję, że Wy także zakochacie się w twórczości autorki.

Tytuł: "Drzewo Anioła"
Tytuł oryginalny: The Angel Tree
Autor: Lucinda Riley
Wydawnictwo: Albatros
Data premiery: 14.11.2018

Za możliwość przeczytania tego tytułu serdecznie dziękuję Wydawnictwu Albatros.

•••

listopada 20, 2018

Będzie bolało - Adam Kay

   Praca lekarza zawsze wydawała mi się fascynująca, lecz moje wyobrażenie o niej było zupełnie inne niż realia, które przedstawił Adam Kay. To książka, która otwiera oczy, opisując brutalną rzeczywistość w lekko ironiczny sposób. Słodko-gorzka opowieść, która zmusza do uśmiechu nawet w tych tragicznych i nieprzyjemnych sytuacjach.

   Będzie bolało to zapiski lekarza z Wielkiej Brytani, z którym przechodzimy zarówno przez zabawne, jak i bolesne doświadczenia pracy lekarza. Autor porusza wiele ważnych tematów począwszy od wynagrodzeń nieadekwatnych do trudu i wymiaru pracy aż po codzienne sytuacje, z którymi mają do czynienia lekarze – walka o zdrowie pacjentów czy kontakt z śmiercią. Kay wywleka na światło dzienne całą prawdę o publicznej służbie zdrowia i pozwala czytelnikowi zmierzyć się z nią na własny sposób. W swoich wyznaniach jest szczery i prawdziwy, co da się wyczuć już od samych słów wstępu.
Nie jestem kimś, kto powie wam, jak radzić sobie z żalem i smutkiem- i nie o tym jest ta książka. To po prostu opis przeżyć lekarza, jednego z wielu, dający pewne wyobrażenie o tym, jak naprawdę wygląda ta praca.
   Adam Kay pisze w sposób bardzo lekki, i zwięzły. Dodatkowo to forma dziennika, co składa się na szybką i przyjemną lekturę, a każdy opisany dzień to krótka i zabawna, pouczająca lub poruszająca historia. Słownictwo jest proste i zrozumiałe dla każdego, a trudniejsze słowa, zwroty i opisy zabiegów medycznych są dokładnie wyjaśnione w przypisach. Bardzo podobało mi się to, że autor nie opisał siebie jako nieomylnego lekarza specjalistę, a normalnego człowieka, który także popełnia błędy i ponosi ich konsekwencje. My, pacjenci, często zapominamy o tym, że lekarz to też człowiek, który ma prawo do zwykłych, ludzkich uczuć i często nie dostrzegamy tej drugiej strony medalu, za którą jest ukryty. Będzie bolało dowodzi, że praca lekarza to trudny i wymagający zawód, często pełen poświęceń i przedkładania dobra pacjentów nad prywatne sprawy. Nadprogramowe dyżury i ponadwymiarowy czas pracy, nie dziwi nikogo związanego z medycyną i jest, dla brytyjskich lekarzy, na porządku dziennym. 

  Książka zrobiła na mnie niemałe wrażenie, to zdecydowanie tytuł wart uwagi i jestem pewna, że odczaruje nieco wizerunek lekarzy - tak często obwinianych i niedocenianych. To swego rodzaju apel o przyjrzenie się ich sprawie i prośba o poparcie, którego tak często im brakuje.

Tytuł: "Będzie bolało"
Autor: Adam Kay
Wydawnictwo: Insignis
Data premiery: 06.06.2018

•••

listopada 05, 2018

'Wszystkie nasze obietnice' - Colleen Hoover [przedpremierowo]


Tytuł: "Wszystkie nasze obietnice"
Autor: Colleen Hoover
Wydawnictwo: Otwarte
Data premiery: 14.11.2018

   Miłość to uczucie, które często wystawia nas na próby. Jak wiemy, w związku dwojga ludzi nie zawsze jest cukierkowo, kolorowo i pięknie. Są gorsze dni, są wątpliwości i kłótnie, a ludzkie wyobrażenia często mijają się z rzeczywistością, co może prowadzić do rozczarowania, wypalenia, a nawet rozpadu. 

  Quinn i Graham - para, która poznała się w bolesnym momencie życia, kilka lat później jest już małżeństwem. W ich codzienność wkradają się kolejne bolesne doświadczenia, a marzenia o wspólnej, szczęśliwej przyszłości wraz z upływem czasu wydają się nierealne do spełnienia. Rutyna, rozczarowanie i złość oddalają od siebie zakochanych, doprowadzają do kryzysu w związku, a szczęście zdaje się omijać ich szerokim łukiem. Czy mimo bólu, cierpienia i wzajemnej niechęci uda im się uratować małżeństwo?

   Nigdy nie miałam do czynienia z autorką, która potrafiłaby tak pięknie i prawdziwie, jak Colleen Hoover, pisać o emocjach. Robi to w sposób lekki i subtelny, jednocześnie wywołując masę sprzecznych uczuć, które zżerają nas od środka. Autorka wie jak rozedrzeć serce czytelnika, wie też jak poskładać je na nowo, by za chwilę znów wywołać emocjonalną burzę. Pisze szczerze, autentycznie i choć czasem opisywane wydarzenia mogą wydawać się nieco lukrowane, nie można zarzucić jej ubarwiania rzeczywistości, bo poruszane tematy są jak najbardziej realne i ważne.

W ciągu czterech i pół miliarda lat na świecie wydarzyło się tak dużo, że trudno uwierzyć, że jakiegoś Boga mógłbym obchodzić ja albo moje problemy. Ale ostatnio doszedłem do wniosku, że nie da się inaczej wyjaśnić faktu, że ja i ty trafiliśmy na tę samą planetę, należymy do tego samego gatunku, żyjemy w tym samym stuleciu i byliśmy w tym samym stanie, w tym samym mieście, na tym samym korytarzu, pod tymi samymi drzwiami z tego samego powodu, dokładnie w tym samym czasie. Gdyby Bóg we mnie nie wierzył, musiałbym uznać, że pojawiłaś się w moim życiu przez przypadek. A to nie mieści mi się w głowie o wiele bardziej niż sam fakt istnienia siły wyższej.
   Zamkniętą na kartach powieści historię poznajemy oczami Quinn, poprzez narrację pierwszoosobową, jednak z dwóch perspektyw czasowych - podzielonych na "wtedy" i "teraz". Nie mamy wglądu w stanowisko Grahama i prawie przez całą historię nie znamy jego uczuć i pobudek, jednak Hoover znalazła świetny sposób, by otworzyć przed czytelnikami jego umysł i bardzo naturalnie wplotła go w powieść. Muszę przyznać, że mimo tematyki fabuła niesamowicie mnie porwała - dosłownie nie mogłam odkleić się od książki, a wszystkie wzloty i upadki przeżywałam razem z bohaterami tak intensywnie, jakby historia dotyczyła mnie osobiście. Bardzo podobały mi się dialogi między głównymi bohaterami, a także liczne retrospekcje, które nie tylko dodały głębi, ale też wpłynęły na wydźwięk lektury.

   Wszystkie nasze obietnice porusza trudny i niejako wrażliwy temat. To książka, która pokazuje jak łatwo myśl o marzeniach może przeistoczyć się lawinę bólu i rozczarowań, a niepowodzenia, zamiast zbliżać, oddalają bliskie sobie osoby. To dowód na to, że szczerość i odważne wyrażanie uczuć powinno być fundamentem każdego związku, a duszenie w sobie emocji nie daje żadnego pożytku. Przede wszystkim - to także piekielnie bolesna opowieść z przesłaniem, ukazująca nie tylko te łatwe, lecz głównie trudne momenty wspólnego życia, które kreują wzajemne uczucia i są dla nich wielką próbą. Nie da się przejść obojętnie obok takiej ilości emocji i myślę, że każdy kto sięgnie po tę książkę, znajdzie w niej coś, co poruszy nawet najgłębiej ukryte struny jego wrażliwości.

Za możliwość przeczytania tego tytułu serdecznie dziękuję Wydawnictwu Otwartemu.

Magda

•••

października 31, 2018

'Z każdym oddechem' - Nicholas Sparks


Tytuł: "Z każdym oddechem"
Autor: Nicholas Sparks
Wydawnictwo: Albatros
Data premiery: 17.10.2018


   Książki Nicholasa Sparksa towarzyszą mi od kilku dobrych lat - to jeden autorów, którego bez wahania zawsze określałam mianem ulubionego. Kiedy zobaczyłam najnowszą książkę w zapowiedziach wydawniczych, nie mogłam doczekać się dnia, w którym wezmę ją w swoje ręce i zacznę czytać. Spodziewałam się wzruszającej i pochłaniającej miłosnej historii, jak zwykle to miało miejsce w przypadku tego autora. Czy było tak i tym razem?

   Rok 1990, Karolina Północna. Hope przyjeżdża do Sunset Beach, by spędzić tydzień w wakacyjnym domku jej rodziców przed ślubem najlepszej przyjaciółki. W tym samym czasie, tuż obok, zatrzymuje się Tru - przewodnik safari, który po raz pierwszy ma spotkać się ze swoim biologicznym ojcem. Ona przeżywa kryzys w sześcioletnim związku, on nie spodziewa się, że jest jeszcze w stanie pokochać inną kobietę. Kiedy los niespodziewanie stawia tę dwójkę na wspólnej drodze, ich życie zmienia się nieodwracalnie.

   Pióro Nicholasa Sparksa jest lekkie, barwne i emocjonalne. Potrafi on jednym zdaniem dokładnie opisać uczucia i oddać emocje towarzyszące bohaterom, ale też dobrze wie, jak nadać fabule bardziej melancholijnej nuty, wplatając w nią długie, szczegółowe opisy. Nie boi się zapewniać czytelnikom emocjonalnych wzlotów i upadków, a do każdej historii miłosnej dodaje magii, tak, by bez względu na perspektywę, wydawała się wyjątkową i niepowtarzalną. W Z każdym oddechem autor zastosował te same zabiegi - stworzył piękną opowieść o miłości, nadziei i stracie. Wykreował ciekawych bohaterów - szczególnie jeśli chodzi o Tru, z którym zabiera nas w piękną i malowniczą podróż do Zimbabwe. Starał się, to widać, wprowadzić coś innego by zaskoczyć czytelnika, dostarczyć mu nowych wrażeń, jednak moim zdaniem, nie do końca mu się to udało. 
- Liść ma w sobie coś wspaniałego - powiedział. - Mówi człowiekowi, żeby żył jak najlepiej i jak najdłużej, do czasu, gdy trzeba będzie odpuścić i pozwolić sobie na to, by odfrunąć z gracją. 
   Przewracając stronę za stroną czułam rozczarowanie, złość i żal do autora. Owszem, to ciekawa, wzruszająca i wręcz bajkowa historia, jednak została opowiedziana w sposób, który totalnie mi nie przypasował - zbyt szybko, naiwnie i sztampowo. Zabrakło mi prawdziwej, szczerej i głębokiej relacji między Tru i Hope. Momentami zatrzymywałam się w połowie rozdziału, zastanawiając dlaczego pisarz postanowił poprowadzić fabułę w taki, a nie inny sposób. Miał przecież tyle okazji, by zmienić kierunek tej historii i nadać jej mniej przewidywalny bieg! Nie zrozumcie mnie źle - uwielbiam wszystkie książki Sparksa, jestem jego wierną fanką, ale między mną, a najnowszą książką nie zaiskrzyło tak, jakbym chciała. Nie tak, jak iskrzyło przy poprzednich. 

   Przez długi czas zbierałam się w sobie, by podzielić się z Wami moją opinią. Do teraz nie potrafię konkretnie zebrać myśli, by zawrzeć tu wszystko, co chciałabym przekazać. Nie mogę wyzbyć się wrażenia, że tym razem film nakręcony na podstawie książki, podobałby mi się bardziej niż literacki pierwowzór i uwierzcie mi - piszę to z bólem serca. Mimo wszystko, Z każdym oddechem, jak wszystkie powieści autora, niesie za sobą piękne przesłanie. Niesie wiarę i nadzieję, których tak często potrzeba nam w życiu. Tytuł ten jest dobrą odskocznią - lekturą idealną na jesienne popołudnie, jednak na pewno nie jest jedną z lepszych książek autora.


Za możliwość przeczytania tego tytułu dziękuję Wydawnictwu Albatros.

Magda

października 10, 2018

'Czarownice nie płoną' - Jenny Blackhurst

Tytuł: "Czarownice nie płoną"
Autor: Jenny Blackhurst
Wydawnictwo: Albatros
Data premiery: 03.10.2018

   Czarownice nie płoną to już trzecia książka w karierze Jenny Blackhurst. O poprzedniej - Zanim pozwolę ci wejść pisałam tutaj: klik. Sięgając po nowość, byłam naprawdę ciekawa postępów pisarki i miałam cichą nadzieję, że tym razem zostanę porządnie zaskoczona i cóż.. otrzymam kawał dobrej książki. Czy tak się stało?

   Imogen Reid wraz z mężem przeprowadza się do Lichoty - rodzinnej miejscowości, z którą łączą ją mroczne wspomnienia. Che odbudować swoje życie na nowo, poczuć się bezpiecznie w miejscu kojarzącym jej się tylko z wszechobecnym złem. To właśnie tu poznaje Ellie Atkinson - jedenastolatkę cudem uratowaną z pożaru, w którym zginęła cała jej rodzina. Dziewczynka jest napiętnowana przez otoczenie i nazywana czarownicą. Nie ma przyjaciół, a ludzie boją się jej i ostrzegają przed nią swoje pociechy. Imogen, w ramach obowiązków psychologa, stara się pomóc dziewczynce, jednak granica wytyczona przez standardy zawodowe niepostrzeżenie się zaciera...
Była głupia, wierząc, że w takim miejscu jak Lichota może znaleźć przyjaciół - w mieście, które każdego obcego rozgryza, przeżuwa i wypluwa do rynsztoka; mieście, które uznało, że jest zła, a samo ma ma najczarniejsze serce pod słońcem.
   Wydarzenia opisane w książce poznajemy z perspektywy dwóch bohaterek. Imogen - poprzez narrację pierwszoosobową oraz Ellie, przy której autorka zastosowała narrację trzecioosobową. Obie postacie mają duży udział w powieści, jednak to właśnie Ellie jest jej motorem napędowym. Ze względu na sposób i styl, w jaki została napisana, książkę czyta się bardzo przyjemnie i szybko - Blackhurst potrafi wzbudzić zainteresowanie i utrzymać je do końca. Ma też bardzo intrygujące pomysły na urozmaicenie fabuły i dobrze radzi sobie z lawirowaniem między postaciami i intrygami, co dało się zauważyć już w poprzedniej powieści. Wczuła się w każdą z ról i bardzo dobrze rozróżniła rozdziały na świat widziany oczami dziecka oraz dorosłego. Znajdziemy tu sporo dobrze skonstruowanych scen, sam obraz miasta i zamieszkujących go ludzi wywołuje specyficzny klimat dreszczowca, co bardzo mi się podobało.

   Niestety nie było tak do końca kolorowo. Czytając niejednokrotnie odnosiłam wrażenie, że autorka próbuje przekonać mnie do swojej wersji wydarzeń, ale tak naprawdę sama nie do końca wierzy w to, co stworzyła. Przez ten brak pewności napięcie, które tak starannie starała się budować, prysło i nie czułam go właściwie przez całą lekturę. Kolejny słaby punkt powieści to główna bohaterka - Imogen Reid. Przyznam szczerze, że naprawdę wiele trzeba, by bohater zaczął mnie drażnić. Tutaj zdarzało się to dość często, a sama Imogen to chodzący paradoks - pani psycholog pracująca z dziećmi, która nie radzi sobie z własnymi emocjami, wspomnieniami, wyborami i opanowaniem. Doskonale rozumiem zamysł autorki do stworzenia właśnie takiej postaci, jednak dla mnie było tego po prostu za dużo, przez co nie potrafię odebrać jej w pozytywny sposób, a sama historia wydała mi się nieco naciągana i z łatwością mogłam domyślić się zakończenia już w połowie.
- Mówisz jakby to było takie proste.
- Bo to jest proste, Immy. Nie możesz ciągle ratować świata. Czasem trzeba poprzestać na uratowaniu siebie.
   Jestem przekonana, że to tytuł, który znajdzie wielu zwolenników także wśród fanów gatunku. Ja niestety czuję lekkie rozczarowanie i niedosyt. Jak już wspominałam - nie mogę pozbyć się wrażenia, że to brak pewności siebie blokuje autorkę przed pójściem na całość i zbudowaniem thrillera z krwi i kości, jednak zaznaczam, że są to tylko i wyłącznie moje osobiste odczucia i wnioski. Mimo wielu niedociągnięć przyjemnie spędziłam czas podczas lektury, lecz na pewno nie jest to tytuł, który polecę w środku nocy wyrwana ze snu.

Za możliwość przeczytania tego tytułu dziękuję Wydawnictwu Albatros.

Magda

października 03, 2018

PREMIERA: 'Nie odpuszczaj' - Harlan Coben


Tytuł: "Nie odpuszczaj"
Autor: Harlan Coben
Wydawnictwo: Albatros
Data premiery: 03.10.2018

   Wyczekiwałam tej książki z podekscytowaniem równym temu, z jakim dzieci oczekują Świętego Mikołaja i prezentów. Harlan Coben, zdecydowanie, należy do grona moich ulubionych pisarzy, choć kilka tytułów jeszcze przede mną. Moja przygoda z twórczością autora rozpoczęła się w 2014 roku od Nie mów nikomu - do dziś pamiętam wszystkie emocje towarzyszące mi podczas lektury. Już wtedy dałam się oczarować i muszę przyznać, że czytając każdą z jego książek mam wrażenie, jakby powstała z myślą o mnie - jest w nich wszystko, czego oczekuję.

   Mija piętnaście lat odkąd detektyw Napoleon Dumas stracił brata bliźniaka. Ciało Leo wraz z ciałem jego ukochanej - Diany - znaleziono na torach kolejowych po zderzeniu z pędzącym pociągiem. W tym samym czasie zaginęła także szkolna miłość Napa - Maura, po której słuch zaginął aż do dnia, w którym policja odnajduje jej odciski palców w samochodzie wypożyczonym przez podejrzanego o morderstwo. Detektyw, chcąc odkryć prawdę o śmierci brata i zaginięciu ukochanej, wszczyna śledztwo, jednak nawet nie wyobraża sobie z jak mrocznymi sekretami przyjdzie mu się zmierzyć.

   Każdy, kto przeczytał choć jedną książkę autora wie, że pisze on w sposób bardzo lekki i dynamiczny. Nie brakuje tego i tutaj - wartka akcja, dobrze skrojona fabuła i bohaterowie z krwi i kości w połączeniu z stylem autora tworzą niesamowicie wciągającą lekturę, od której nie sposób się oderwać. Harlan Coben wie jak budować napięcie, jak zdradzić wiele, ale nigdy zbyt wiele i jak utrzymać czytelnika w niepewności od początku aż do ostatnich stron. Jak nikt potrafi wodzić za nos i podpuszczać do snucia domysłów, popychając w kierunku zupełnie innym niż ten właściwy. Warto wspomnieć o dobrze skonstruowanych dialogach, które mimo całego mroku powieści potrafią rozbawić. A poczucie humoru Cobena... cóż, idealnie pokrywa się z moim.
- Nie zastraszysz mnie.
- Własnie mi się to udało. Aha, i jeśli jednak nie zdołam cię pogrążyć, pewnego dnia przyjdę i skopię ci dupę. Tak po prostu. Klasycznie i tradycyjnie.
   W Nie odpuszczaj każdy dobry bohater ma swoją mroczną stronę i sekret, który kładzie się cieniem na jego życie. Pisarz oparł całą historię właśnie na tych sekretach i kłamstwach - zbudował z nich zawiłą fabułę i zagadkę trudną do rozwiązania. Akcja biegnie jednym torem, nie zbaczając z wytyczonej trasy i nie robiąc przystanków. Jesteśmy wrzuceni w wir wydarzeń, wciągnięci w treść i na końcu budzimy się skołowani zastanawiając się jak on to zrobił?. Podobnie jak Napoleon, przez cały ten czas nie wiemy komu możemy ufać, a kto próbuje nas oszukać.

   Po raz kolejny nie zawiodłam się na autorze - trzyma poziom i mimo wielu wydanych książek, nadal potrafi zaskoczyć. Czuję, że miłośnicy thrillerów, fani autora, a także całkiem początkujący zarówno z gatunkiem jak i twórczością Cobena, będą zadowoleni.

Za możliwość przeczytania tego tytułu serdecznie dziękuję Wydawnictwu Albatros.


Magda

września 30, 2018

'Sekret Tatiany' - Gill Paul [przedpremierowo]


Tytuł: "Sekret Tatiany"
Autor: Gill Paul
Wydawnictwo: Mando
Data premiery: 03.10.2018

   Historia zawsze niesie za sobą tajemniczą aurę, zostawiającą otwarte drzwi do snucia domysłów i alternatywnych wydarzeń, które mogłyby mieć miejsce w przeszłości. Pozostawia też wielkie pole do popisu pisarzom, którzy wykorzystując te otwarte drzwi i wplatając w to swoją wyobraźnię, przedstawiają ją w innym świetle. Właśnie taki zabieg wykorzystała Gill Paul i muszę przyznać, że wyszło jej to naprawdę dobrze.

   Rok 1914, Carskie Sioło, Rosja. Oficer Dymitr Malama trafia do szpitala z raną nogi, gdzie poznaje uroczą pielęgniarkę. Jak się okazuje, jest ona córką cara Mikołaja II - piękną księżną Tatianą. Młodzi szybko zakochują się w sobie i choć czas wojny im nie sprzyja, starają się utrzymać swój potajemny związek, przekonując się o sile swoich uczuć. 
   Rok 2016, Jezioro Akanabee, Stany Zjednoczone. Kitty Fisher, która dowiedziała się o zdradzie męża, ukrywa się przed nim 5974. kilometry od domu, w domku odziedziczonym po pradziadku. Tam poznaje  jego przeszłość i odkrywa rodzinny sekret, który mógłby zmienić bieg historii...

   Autorka pisze w sposób lekki, subtelny i kobiecy, co bardzo mnie urzekło i pozwoliło na szybką i jakże przyjemną lekturę.  Fabuła została poprowadzona dwutorowo, a oba tory dzieli od siebie aż sto lat fascynującej historii. Choć wątek Dymitra i Tatiany jest zdecydowanie obszerniejszy niż wątek Kitty, obie historie czytałam z równą przyjemnością. Na końcu wszystko zgrabnie się zazębia, tworząc logiczną całość. Momentami historia może wydawać się nieco naiwna, jednak jest to jak najbardziej potrzebne i uzasadnione. 

   Czytanie tej powieści to wielka podróż w przeszłość i rozdrapywanie wydarzeń sprzed lat. Otwierając książkę wpadamy jakby w inną strefę - czas płynie wolniej i spokojniej, a każda godzina poświęcona na lekturę wydaje się być długim, leniwym dniem. Już pierwsze strony wciągają nas w fabułę, sprawiają, że nie możemy doczekać się finału, a jednocześnie ubolewamy nad tym, że kończy się tak szybko. Gill Paul utkała genialną historię, lawirując między prawdziwymi wydarzeniami z udziałem rodu Romanowów a tymi fikcyjnymi, które sprytnie tchnęła w życie bohaterów Sekretu Tatiany

   Ta pełna emocji i wzruszająca historia jest swego rodzaju odpowiedzią na gdybanie i spekulacje, które pojawiają się wokół historii carskiej rodziny. Przyznam szczerze, że autorka oczarowała mnie swoją wizją i chciałabym, by była ona tą prawdziwą. Sprawiła też, że zapałałam ogromną ciekawością do rosyjskiej historii i literatury.  Nie chcę zdradzać zbyt wiele, by nie ująć nikomu przyjemności z czytania, dlatego napiszę krótko: z ręką na sercu polecam!

Za możliwość przeczytania tego tytułu serdecznie dziękuję Wydawnictwu Mando.

Magda

września 28, 2018

'Głód' - Alma Katsu


Tytuł: "Głód"
Autor: Alma Katsu
Wydawnictwo: Albatros
Data premiery: 19.09.2018

   Kiedy zobaczyłam Głód w zapowiedziach wydawnictwa, poczułam swego rodzaju przyciąganie. Szybko okazało się, że to książka, która została napisana w oparciu o prawdziwe wydarzenia - Wyprawę Donnera, o której słyszałam już wcześniej. Sięgając po ten tytuł byłam ogromnie ciekawa jak autorka poradziła sobie interpretacją tematu i w jaki sposób ukształtowała tę historię. Choć oczekiwałam troszkę innej lektury, ostatecznie nie zawiodłam się ani trochę.

   Rok 1846, dziewięćdziesiąt osób z Georgem Donnerem na czele wyrusza z Springfield do Kalifornii w poszukiwaniu nowego, lepszego życia. Każdy z nich - kobiety, mężczyźni, dzieci porzucają cały dorobek, by odnaleźć spokój i upragnione szczęście. Niestety, już na pierwszym etapie podróży dotyka ich nieszczęście, a im dalej idą, tym gorsze i  bardziej nieprawdopodobne zdarzenia mają miejsce. Zapasy uszczuplają się w zastraszającym tempie, coraz więcej osób ginie na szlaku, a zima zbliża się nieubłaganie. Czy uda im się dotrzeć do celu nim śnieg zasypie szlak? Czy wystarczy zapasów? Kto polegnie, a kto przetrwa i jaka będzie tego cena? I czym jest zło, które czai się na nich z każdej strony?

   Jak już wspomniałam, wydarzenia opisane w książce oparte są o Wyprawę Donnera, która miała miejsce w latach 1846-1847. Co ważne - choć sama wyprawa była rzeczywista, autorka, w wydarzenia z przeszłości wplotła postacie fikcyjne i wątki paranormalne, dlatego należy mieć świadomość, że treść książki nie jest w 100% autentyczna. Mimo to nazwiska, daty i część wydarzeń pokrywają się, co według mnie jest dużym plusem i w pewien sposób pozwala zrozumieć i wyobrazić sobie, co wtedy zaszło. Alma Katsu w sposób prosty, ale dosadny przedstawia nam bohaterów powieści. Każdy z nich oprócz prawdziwego, niezbędnego bagażu, niesie także bagaż psychiczny - pełen doświadczeń oraz wspomnień i win z przeszłości, o czym świadczą liczne retrospekcje. Należy pochwalić autorkę za świetne zobrazowanie zachowań ludzkich podczas sytuacji kryzysowych: postawy w obliczu śmierci, troska o bliskich, walka o władzę i chęć przetrwania, przez które każdy przechodzi na swój sposób.
Zawsze ją uczono, że kara dosięga grzesznika w tajemniczy sposób. Że czasami nawet drobne wykroczenia powodują groźne, nieprzewidziane konsekwencje. Kłamstwo i czyjaś śmierć wisiały nad głową jej męża niczym mroczny, ogromniejący cień. To był naprawdę zły znak.
   Powieść jest utrzymana w amerykańskim klimacie, osnuta mgiełką grozy i niepewności. Podczas czytania nieustannie towarzyszy nam lekkie napięcie, a momentami strach przed tym, co nieznane. Autorka niejednokrotnie zaskakuje i szokuje, wciągając nas w wir wydarzeń, których nie sposób przewidzieć, ponieważ sprytnie i z wyczuciem zatarła granice między prawdą a fikcją. Pióro pisarki jest lekkie i barwne,  a jednocześnie surowe, spokojne i jakby pozbawione uczuć. Choć opisuje brutalnie i nieludzkie zachowania, pisze o nich w taki sposób, że mimo wszystko, podświadomie, jesteśmy w stanie nawet je usprawiedliwić.

   Jak informuje okładka - prawa do adaptacji filmowej zostały sprzedane wytwórni 20th Century Fox, a producentem będzie Ridley Scott. Jestem pewna, że obejrzę film, który powstanie, a Was zachęcam do sięgnięcia po Głód jeszcze przed ekranizacją. To wstrząsająca, wielowątkowa lektura, która wprowadzi Was w mroczny klimat drugiej połowy XIX wieku. Myślę, że naprawdę warto poznać tę historię. Ja nie żałuję.

Za możliwość przeczytania tego tytułu serdecznie dziękuję Wydawnictwu Albatros.

Magda

•••

września 26, 2018

'Kręgi' - Zbigniew Zborowski


Tytuł: "Kręgi"
Seria: Bartosz Konecki. Tom 2
Autor: Zbigniew Zborowski
Wydawnictwo: Znak
Data premiery: 05.09.2018

   Kręgi Zbigniewa Zborowskiego to druga, zaraz po Skazie książka z cyklu o policjancie Bartoszu Koneckim. Oba tytuły otrzymują wysokie oceny, zbierają dobre opinie - był to dla mnie sygnał, że warto sięgnąć po nowość, która wyszła spod pióra autora. Intuicja mnie nie zawiodła - Kręgi to naprawdę dobry, polski kryminał, który serdecznie Wam polecam.

   Po dyscyplinarnym zwolnieniu z policji, Bartosz Konecki chce spróbować swoich sił jako  prywatny detektyw. Doświadczony życiowo mężczyzna ma nadzieję na wielką karierę, jednak nic nie układa się tak, jak początkowo zakładał. Pewnego dnia pod jego biurem czeka mężczyzna, który proponuje mu banalne i niewymagające zlecenie za sowite wynagrodzenie. Ma jednak pewne wymagania, które początkowo wzbudzają podejrzenia, ale ostatecznie Konecki przyjmuje ofertę. Szybko odkrywa, że sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana niż przypuszczał. Śledztwo okazuje się łączyć ze sobą dwa morderstwa na nastolatkach, a im więcej faktów odkrywa, tym w większe kłopoty pakuje siebie i bliskich.
Dawno przestał się czuć jak Brudny Harry. Tamto to była tylko maska, którą brutalnie zerwano mu z twarzy i wdeptano w glebę.
   Kręgi to wielowątkowa powieść, którą autor poprowadził dwutorowo, dzieląc na teraźniejszość i przeszłość. Już od pierwszej strony zostajemy wciągnięci w wir wydarzeń, a z każdym kolejnym rozdziałem akcja tylko się zagęszcza. Im więcej nowych faktów wychodzi na światło dzienne, tym bardziej zagubiony czuje się czytelnik. Zborowski pokazuje nam wszystkie puzzle układanki, ale ukrywa przed nami to, co jest po drugiej ich stronie - tym samym dając nam szansę na odkrycie prawdy, co wcale nie jest takie łatwe.

   Przez książkę przewija się sporo postaci - zarówno pierwszoplanowych, jak i drugoplanowych. Momentami ciężko zapamiętać wszystkie nazwiska i nie ukrywam, że czasem gubiłam się wśród nich. Na szczęście bohaterowie, którzy najbardziej nas interesują, są na tyle indywidualni, że przy nich ten problem nie występuje. Główna postać - Bartosz Konecki ma dość przewidywalną przeszłość, ale poza tym mało tu przewidywalnych elementów. Zborowski stworzył wielowarstwową i zawiłą zagadkę, utrzymał ją na wysokim poziomie i zgrabnie przeprowadził nas do zakończenia, którego ja nie spodziewałam się ani trochę.

   Utkana przez autora historia utrzymuje tempo od początku do końca. Wszystko było dla mnie spójne, logiczne i naprawdę nie żałuję czasu poświęconego na przeczytanie tej pozycji. Zachęcam do lektury nie tylko fanów kryminałów, ale także osoby, które chcą przekonać się do tych napisanych przez polskich autorów - myślę, że będziecie zadowoleni.

Za możliwość przeczytania tej pozycji serdecznie dziękuję Znak.

Magda
    

września 17, 2018

'Cuda za rogiem' - Keigo Higashino [przedpremierowo]


Tytuł: "Cuda za rogiem"
Autor: Keigo Higashino
Wydawnictwo: Otwarte
Data premiery: 17.10.2018

   Problemy, mniejsze czy większe, ciągną się za każdym z nas. Choć najczęściej trzymamy je w sekrecie, a już na pewno nie dzielimy się nimi z byle kim, przychodzi taki moment, że nie wiemy, w którą stronę ruszyć. Wtedy zbawieniem są porady, drobne wskazówki czy zwykłe spojrzenie świeżym okiem na dręczącą nas sprawę. Często opowiadamy swoje historie, po cichu licząc na pomoc, jednak to, w jaki sposób wykorzystamy cenne rady, zależy tylko od nas.

   Po udanym rabunku troje złodziei - Shōta, Atsuya i Kōhei - ukrywa się w opuszczonym przed laty sklepie wielobranżowym. Niespodziewanie, przez otwór w witrynie, do pomieszczenia wpada list, w którym młoda dziewczyna zwraca się z prośbą o poradę. Okazuje się, że obecna kryjówka złodziei to nie tylko zwykły opuszczony sklep, a miejsce, gdzie niegdyś właściciel doradzał każdemu, kto zwrócił się z listowną prośbą. Rabusie postanawiają napisać odpowiedź, którą wrzucają do skrzynki na mleko umieszczonej na tyłach sklepu. Po chwili przychodzi kolejna wiadomość, a zaskoczeni mężczyźni odkrywają, że listy docierają do nich z przeszłości..

   Fabułę Cudów za rogiem poznajemy poprzez narrację trzecioosobową. Treść książki została podzielona na pięć części, a każda z nich to historia innej osoby, składająca się z kilku krótkich rozdziałów. I choć to zupełnie różne historie, wszystkie sprowadzają się do wspólnego mianownika, jakim jest sklep Namiya i prowadzony tam kącik porad. Idea, która podtrzymuje fabułę oraz sposób, w jaki łączą się losy bohaterów, bardzo mnie urzekły. Warto dodać, że cała historia spowita jest magiczną mgiełką - kiedy czytamy, czas jakby zwalnia, choć tak naprawdę strony znikają w zaskakującym tempie.

   Tutaj przeszłość przecina się z teraźniejszością, a losy bohaterów splatają się ze sobą, choć oni sami nie do końca zdają sobie z tego sprawę. Każda z pięciu historii ma inny wydźwięk i pokazuje, że podjęta decyzja przynosi efekt, od którego nie sposób uciec. 

   Jeśli chodzi o sam warsztat, pióro autora, nie jest to coś, nad czym można by rozwodzić się godzinami - nieskomplikowane słownictwo, proste dialogi. Czytając miałam wrażenie, że niektóre fragmenty zostały napisane jakby „dużymi literami”, zbyt prosto i banalnie, lecz z drugiej strony właśnie w tym tkwi cały urok tej książki. To lekka opowieść, która niesie za sobą ogromne przesłanie. Ukazuje przewrotność ludzkiego losu i pokazuje nam, że rozwiązania problemów, zagwozdek często mamy już w naszych głowach, tylko są one zbyt proste, by wydać nam się tymi właściwymi. Często szukamy potwierdzenia słuszności swoich decyzji, mimo, że dobrze wiemy, co chcielibyśmy zrobić i który kierunek będzie tym słusznym. Co prawda na początku autor nie zaskakuje niczym szczególnym czy odkrywczym, jednak patrząc na całość, na to jak poszczególne historie zgrabnie tworzą spójną, dobrą i pouczającą treść, nie da się powiedzieć złego słowa o tym tytule. 

   Są książki, które potrafią podzielić czytelników na dwa fronty. Cuda za rogiem to jedna z nielicznych, która gdzieś w głębi serca poruszy każdego - rozczuli, wywoła melancholijny uśmiech i mimo wszystko ustawi po jednej stronie barykady. To tytuł, po którego przeczytaniu będziecie mieć wewnętrzną potrzebę spełnienia dobrego uczynku. Dlatego osobiście uważam, że warto się nad nim pochylić i starać się wyciągnąć jak najwięcej lekcji dla siebie. Bo wyjątkowość Cudów za rogiem nie polega na tym, że została napisana w wybitny sposób, a na tym, co za sobą niesie.

Za możliwość przeczytania tej pozycji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Otwartemu.

Magda

sierpnia 23, 2018

'Bardzo złe miejsce' - Tim Weaver


Tytuł: "Bardzo złe miejsce"
Seria: David Raker, tom 5.
Autor: Tim Weaver
Wydawnictwo: Albatros
Data premiery: 14.08.2018

   Są tytuły, przy których wystarczy spojrzeć na okładkę i przeczytać opis, by spłynęło na nas magiczne przeczucie, a w głowie pojawiła się myśl: to będzie dobra książka. Jestem pewna, że większość z Was doskonale zna to uczucie. Czasem ono zawodzi, pryska, jak bańka mydlana. Ale często zdarza się, że dobre pierwsze wrażenie utrzymuje się do samego końca i dokładnie tak było w przypadku Bardzo złego miejsca.

   Leonard Franks to emerytowany policjant, który wraz z żoną Ellie przeprowadza się do Dartmoor, by zamieszkać w domku położonym na odludziu, wśród wrzosowisk. Choć to spełnienie ich marzeń, radość nie trwa długo. Pewnego dnia Leonard wychodzi z domu po drewno do kominka i już nie wraca. Znika w niewyjaśnionych okolicznościach, bez świadków, dowodów i wskazówek. Kiedy policyjne śledztwo nie przynosi żadnych rezultatów, córka Franksa, Melanie, łapie się ostatniej nadziei na odnalezienie ojca i zwraca się z prośbą o pomoc do Davida Rakera - byłego dziennikarza, który obecnie zajmuje się odnajdywaniem zaginionych osób. Nie mając pojęcia co tak naprawdę kryje się za zniknięciem Leonarda, podejmuje się zlecenia, ściągając przy tym niebezpieczeństwo nie tylko na siebie, ale też na swoich bliskich.

   Bardzo złe miejsce to jedna z tych książek, do których nie sposób przyczepić się o cokolwiek. Świetnie skonstruowana fabuła wartka akcja i historia, która z strony na stronę wciąga nas w wir wydarzeń niełatwych do przewidzenia. Napisana z lekkością, w sposób wyważony i pozbawiona wątków rozpraszających uwagę czytelnika, co uważam za wielki plus - przekłada się to na przyjemne i szybkie czytanie. Autor sprytnie oparł fabułę na kłamstwach, sekretach i detalach, które niespodziewanie zmieniają bieg wydarzeń, wodząc za nos nie tylko głównego bohatera, ale też nas - czytelników.
– Co to za miejsce, mamo? – spytał chłopiec.
Patrzyła w stronę kanału, zastanawiając się, co ma odpowiedzieć.
– Mamo?
– To… To jest…
– No co? – dopytywał się chłopiec. – Co to takiego?
W końcu powoli, odruchowo, przygarnęła go do siebie.
– To złe miejsce, kochanie. Bardzo złe miejsce.
   Akcja powieści prowadzona jest dwutorowo - wątek teraźniejszości, który poznajemy z perspektywy Davida zostaje urozmaicony o wstawki z przeszłości - fragmenty sesji psychologicznych oraz życia nieznajomej nam kobiety. Na pierwszy rzut oka, ba - przez długi czas, ciężko powiązać te dwa wątki. Wydaje się, że nie mają ze sobą nic wspólnego, jednak rozdział po rozdziale, pojedyncze puzzle układanki zgrabnie tworzą logiczną całość, a odkrywana historia zaskakuje coraz bardziej. Rozdziały, choć krótkie, kończą się w taki sposób, że czytając komentowałam głośno - "To niemożliwe!", "Bez jaj!" i "O co w tym wszystkim chodzi?". Poważnie wciągnęłam się w poszukiwania Franksa, a klimat powieści, jaki stworzył autor pozwolił na przeniknięcie do świata bohaterów i zmierzenie się z tajemnicą na swój sposób. A uwierzcie mi - rozwiązanie tego śledztwa to nie lada wyzwanie!

   Należy pamiętać, że Bardzo złe miejsce to piąty tom serii z Davidem Rakerem w roli głównej. Zupełnie nie przeszkadza to w czytaniu go bez znajomości poprzednich książek, jednak może to zaboleć osoby, które czytając kryminały lubią zżyć się z głównymi bohaterami. Dlaczego? Weaver dość skromnie dzieli się z nami przeszłością Rakera i skupia się głownie na jego życiu w momencie, kiedy go poznajemy, dlatego też niewiele dowiadujemy się o jego losach przed śledztwem Franksa. Ja absolutnie nie czepiam się tego aspektu - spodziewam się, że wszytko wyklaruje się kiedy sięgnę po poprzednie tomy. Myślę, że warto mieć to na uwadze, by uniknąć rozczarowania w tej kwestii i rozważyć czytanie od pierwszego tomu, co sama niebawem nadrobię.

   Na zachętę dodam, że to jedna z lepszych książek, które czytałam w tym roku. Wyważone połączenie kryminału, thrillera i powieści sensacyjnej, które totalnie mnie kupiło. Z ręką na sercu polecam i wierzę, że nie zawiedziecie się!

Za możliwość przeczytania tego tytułu serdecznie dziękuję Wydawnictwu Albatros.

sierpnia 09, 2018

'Apartament w Paryżu' - Guillaume Musso


Tytuł: "Apartament w Paryżu"
Autor: Guillaume Musso
Wydawnictwo: Albatros
Moja ocena: 8.0
Data premiery: 01.08.2018

   Kto miał już okazję czytać książki Musso, ten wie, że są one na swój sposób wyjątkowe. To jeden z nielicznych autorów, po którego tytuły mogę sięgać w ciemno, wiedząc, że będę zadowolona i oczarowana. Jego powieści cechuje wyważone połączenie gatunków i charakterystyczny styl, jakim się posługuje. Niewiele było trzeba, abym zapałała uczuciem do twórczości autora, choć kilka tytułów jeszcze przede mną. Wystarczyło kilka zdań pierwszej powieści, którą przeczytałam i już wiedziałam, że połączy nas namiętne uczucie - tak też się stało.

   Madeline Greene to była policjantka, która w poszukiwaniu życiowej równowagi postanawia przybyć do Paryża. Los nie był dla niej łaskawy, a traumatyczne przeżycia ciągną się za nią niczym cień. W wynajętej pracowni, położonej w otoczeniu zieleni, poznaje Gasparda Coutancesa - dramatopisarza, który właśnie w Paryżu, w samotności, chce napisać najnowszą sztukę. Ich spotkanie to wynik nieporozumienia - apartament został wynajęty tej dwójce w tym samym czasie, choć żadne z nich nie życzyło sobie lokatorów. Jak się okazuje, pracownia należała wcześniej do zmarłego malarza, Seana Lorenza, którego najnowsze obrazy nie zostały nigdy odnalezione. Madeline i Gaspard, zaintrygowani losem artysty, postanawiają poprowadzić śledztwo by odkryć jego sekret i odnaleźć zaginione dzieła.
Nie przyznawali się do tego, oboje jednak wierzyli nierozsądnie, że tajemnice malarza pozwolą im dotrzeć do jakiejś głęboko ukrytej prawdy - szukając obrazów Lorenza, szukali bowiem również siebie.
   W pierwszych rozdziałach akcja powieści jest bardzo spokojna, ale wciągająca. To moment, w którym poznajemy głównych bohaterów oraz historię malarza. Autor skupia się tu głównie na sztuce, Paryżu i historii, ale im dalej w fabułę, tym ciekawiej i barwniej. Z rozdziału na rozdział akcja przyśpiesza, a leniwy początek zmienia się w brawurowe zakończenie, którego nie spodziewałam się za nic w świecie!

   Styl autora wyróżnia zagadkowość, barwność i emocjonalność w opisywaniu wydarzeń, tworzeniu dialogów i układaniu relacji między bohaterami. Urzekła mnie lekkość i swoboda, jaką wykazuje autor - bawi się słowami, narracją i uczuciami, a zgrabnie łącząc to w jedną całość, tworzy coś naprawdę pięknego i niepowtarzalnego. Powieść kipi francuskim klimatem, opisywana sztuka zachwyca, a życie Seana Lorenza fascynuje na tyle, że książkę chce się czytać i robi się to z wielką przyjemnością.

   Mimo, że cała powieść bardzo mi się podobała, moim faworytem został wątek kryminalny, który zaostrza się w drugiej części książki. Natomiast najsłabszym ogniwem, według mnie, jest główna bohaterka - Madelie, która momentami potrafiła być bardzo irytująca i ciężka do zniesienia, jednak koniec końców autor nam to wynagradza. Stworzył frapującą historię i myślę, że może ona podbić serca nie tylko fanów, ale też osób, które nie miały wcześniej styczności z twórczością Musso.
Życie nie daje drugiej szansy. Raz stracone okazje przepadają na zawsze. Życie nie robi prezentów. Życie jest jak miażdżący walec - to despota sprawujący władzę za pomocą jednej tylko broni: czasu. Czas w końcu zawsze wygrywa. Czas to największy morderca w historii. Żaden gliniarz nigdy nie wsadzi go za kratki.
   Niech słowem kończącym moją opinię będzie jedno wielkie, gorące POLECAM! Ja nie zawiodłam się po raz kolejny i mam nadzieję, że będzie tak również w Waszym przypadku.

Magda


Za możliwość przeczytania tego tytułu serdecznie dziękuję Wydawnictwu Albatros.

lipca 24, 2018

'Na polanie wisielców' - Robert Dugoni


Tytuł: "Na polanie wisielców"
Autor: Robert Dugoni
Wydawnictwo: Albatros
Moja ocena: 8.0
Data premiery: 20.06.2018

   Lipiec to zdecydowanie miesiąc poznawania książek Roberta Dugoniego. Zaczęłam od tytułu Grób mojej siostry, który rozpoczyna serię z detektyw Tracy Crosswhite, następnie sięgnęłam po Jej ostatni oddech, a skończyłam na Na polanie wisielców. Jeśli jesteście ciekawi za co polubiłam autora, co najbardziej podoba mi się jego twórczości i chcecie przekonać się, czy to książki dla Was, to serdecznie zapraszam do lektury dzisiejszego wpisu.

   Detektyw Tracy Crosswhite ma smykałkę do spraw, których rozwiązanie wymaga zagłębiania się w daleką przeszłość. Nic więc dziwnego, że kiedy dawna przyjaciółka Jenny prosi ją o pomoc w rozwiązaniu tajemniczego zaginięcia i rzekomego samobójstwa siedemnastoletniej Indianki Kimi Kanasket, kobieta bez wahania podejmuje się śledztwa. Akta tej sprawy znalazły się w rzeczach zmarłego szeryfa, ojca Jenny, a już pierwsze zebrane przez niego dowody przekonują Tracy, że finał sprawy mógł być zupełnie inny niż ten odkryty czterdzieści lat temu.

   Akcja powieści toczy się dwutorowo - mamy tu do czynienia z dwoma równoległymi śledztwami. Pierwsze toczy się w Seattle i jest to sprawa zabójstwa w obronie własnej, która na pierwszy rzut oka wydaje się banalna, jednak z biegiem czasu bardzo się komplikuje. Drugie natomiast skupia się na wydarzeniach sprzed czterdziestu lat, a spojrzenie na nie świeżym okiem i z pomocą najnowszych metod śledztwa, pomaga odkryć wiele rozbieżności, niedopowiedzeń i ukrytych faktów. Wykreowani przez Dugoniego bohaterowie są bardzo barwni i realistyczni, a na szczególną uwagę zasługuje główna bohaterka - Tracy, która jako jedna z nielicznych kobiet w swoim fachu musi zmagać się z wieloma przeciwnościami losu. To kobieta z krwi i kości, ambitna, zaradna i nie bojąca się ryzyka - jest niewątpliwie jednym z największych atutów powieści.

   Na próżno szukać tu dynamiki czy nagłych zwrotów akcji i oczekiwać skoków ciśnienia. Fabuła zostaje przekazana w spokojny i dokładny sposób, na co składa się nieco obyczajowy styl autora i muszę przyznać, że bardzo urzekło mnie to zarówno w poprzednich tomach, jak i przy Na polanie wisielców. Jego powieści są idealnym dowodem na to, że można stworzyć dobry kryminał nie siląc się na wydarzenia, które porwą czytelnika swą prędkością, a po prostu zbudować ciekawą fabułę z interesującymi postaciami, które same się obronią.

   To, co wyróżnia twórczość Dugoniego na tle innych kryminałów, które czytałam, to niesamowita autentyczność, dokładność i rzetelność w przekazywaniu informacji czytelnikowi. Poznając opisane przez niego historie czuję, że dał z siebie wszystko i niewątpliwie dobrze rozeznał się w środowisku, do którego zabiera nas poprzez stworzoną fabułę. Nie ma tu miejsca na ogólniki, przegadane momenty czy zbywanie wścibskiego czytelnika zwykłymi banałami. Dugoni precyzyjnie informuje nas o wszystkich elementach prowadzonego śledztwa, zdradza jego tajniki, procedury i przepisy, które większości z nas są obce. Wtajemnicza nas w śledztwo i spokojnie prowadzi przez czyny i dowody aż do rozwiązania sprawy. Warto wspomnieć, że każda opisana historia owiana jest nutą tajemniczości, którą autor równomiernie dozuje od początku do samego końca.

   Jeśli lubicie historie z klimatem małych miasteczek i ich specyficznych mieszkańców, jeśli nie straszne Wam grzebanie w przeszłości, spokojna fabuła i tajemniczość, to zdecydowanie polecam całą serię z detektyw Tracy Crosswhite. Ja nie zawiodłam się ani trochę i z niecierpliwością oczekuję kolejnych książek autora.

Za możliwość przeczytania tego tytułu serdecznie dziękuję Wydawnictwu Albatros.

lipca 09, 2018

'Niebo na własność' - Luke Allnutt [przedpremierowo]


Tytuł: "Niebo na własność"
Autor: Luke Allnutt
Wydawnictwo: Otwarte
Moja ocena: 7.0
Data premiery: 18.07.2018

   Zazwyczaj bez zastanowienia sięgam po tytuły w stylu Niebo na własność. Może zabrzmi to nieco niedorzecznie, ale jestem osobą bardzo wrażliwą i po prostu lubię czytać takie wzruszające historie i przeżywać je razem z bohaterami, wczuwać się w ich sytuację by poczuć emocje im towarzyszące. Zazwyczaj są to historie, po których przeczytaniu w naszym życiu coś się zmienia - dostrzegamy drobnostki, których wcześniej nie zauważaliśmy i w jakiś sposób uczymy się z nich cieszyć. Często dociera do nas, że mimo wszystko nie mamy na co narzekać i przypominamy sobie, że są ludzie, którzy mają większe problemy niż my. W tym ich magia.

   Anna i Rob są parą od czasów studiów i choć mogłoby się wydawać, że zupełnie do siebie nie pasują, jest coś co sprawia, że wzajemnie się przyciągają i są ze sobą szczęśliwi. Po ukończeniu szkoły postanawiają razem zamieszkać, później biorą ślub i wreszcie w ich życiu pojawia się upragnione dziecko - syn Jack. W wieku pięciu lat rodzice zauważają niepokojące objawy - Jack ma problemy z równowagą i skupieniem. Po wizytach u lekarzy zapada wyrok - złośliwy nowotwór mózgu. Zrozpaczeni rodzice rozpoczynają walkę o życie chłopca, tracąc przy tym siebie nawzajem..
Chciałbym powiedzieć, że Jack wyciągnął rękę i przesunął palcem po mojej dłoni, wzdłuż kłykci i zagłębienia między kciukiem a palcem wskazującym. Albo że popatrzył na mnie z miłością. Lecz tego nie zrobił. Jego dłonie przypominały lepki lód. Wzrok miał szklisty i mętny, pochodzący już nie z tego świata.
  Fabułę poznajemy  poprzez narrację pierwszoosobową, z punktu widzenia Roba - męża i ojca. Styl, w jakim napisano tę powieść jest bardzo barwny, lekko poetycki, przemyślany i na swój sposób dopieszczony. Czytając czułam, że autor wie o czym pisze i nie myliłam się - w podziękowaniach wspomina o tym, że sam przeżył nowotwór, co, nie zrozumcie mnie źle, dodaje wiarygodności tej historii. Autor pięknie przedstawił rodzicielską miłość, ulotność życia i ukazał jak ważne są wspólne przeżycia i momenty, kiedy wszystko już przesądzone i zbliża się nieuniknione.


   Akcja skupia się głównie na trzech postaciach - Robie, Annie i Jacku, przy czym Jack sam w sobie zdaje się nie grać tutaj kluczowej roli. Luke Allnutt skupił się bardziej na relacjach pomiędzy bohaterami, ich reakcjach na chorobę, sposobach na radzenie sobie z sytuacją, która ich spotkała. Przewija się też próba znalezienia odpowiedzi na pytanie "dlaczego to spotkało właśnie nas?", a także uporczywie szukanie sposobów na przechytrzenie losu. Pojawia się tu bardzo interesujący wątek kliniki w Czechach, o której Rob dowiaduje się z forum poświęconego nowotworom mózgu. Tam też nawiązuje znajomość z Nevem - mężczyzną, który był w podobnej sytuacji i zdaje się rozumieć go lepiej niż inni, a przy tym daje mu nadzieję na to, co inni określają niemożliwym.

   Niebo na własność porusza bardzo trudny i wrażliwy temat, jakim jest śmiertelna choroba dziecka. Nie sposób przejść obojętnie obok takiej historii, chwyta za serce, wyrywa je i pozostawia z uczuciem niesprawiedliwości i bezradności. Powieść jest przykładem na to, że choroba czy złe momenty w życiu nie zawsze łączą, ale potrafią też poróżnić dwie bliskie sobie osoby. Uważam, że autor całkiem nieźle poradził sobie z tą tematyka - całość brzmi wiarygodnie i na pewno zasługuje na uwagę. Aż chciałoby się powiedzieć, że nie ma się do czego przyczepić, niestety nie byłoby to prawdą.

   Były momenty, w których odnosiłam wrażenie, że autor nie do końca przemyślał plan tej powieści i mam tu na myśli głównie bardzo niespójne przeskakiwanie od wydarzenia do wydarzenia. Sprawiło to, że czułam się nieco zdezorientowana i sprawdzałam czy aby na pewno nie pominęłam jakiejś strony. Poczułam się też w jakiś sposób zawiedziona, ale to wina tylko i wyłącznie moich oczekiwań. Nastawiłam się na historię pełną emocji, przeżyć i odczuć z perspektywy Jacka, natomiast autor zrealizował powieść w nieco inny sposób.

   Koniec końców jestem zadowolona z lektury i mogę polecić ją każdemu, kto lubi książki o takiej tematyce. Co prawda nie wywoła morza łez, ale poruszy, rozczuli i, wbrew pozorom, przyjemnie spędzicie z nią czas.

Za możliwość przeczytania tej pozycji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Otwartemu.

Magda

czerwca 20, 2018

Lucinda Riley - 'Sekret listu'


Tytuł: "Sekret listu"
Autor: Lucinda Riley
Wydawnictwo: Albatros
Moja ocena: 8.0
Data premiery: 23.05.2018

   Zapewne wielu z was kojarzy irlandzką pisarkę Lucindę Riley - autorkę popularnej w Polsce serii Siedem Sióstr. Przyznam szczerze, że ja sama nie czytałam wcześniej żadnej z książek autorki, ale słyszałam o nich bardzo dużo, przez co kojarzyłam autorkę i wiedziałam co nieco na jej temat. Po lekturze Sekretu Listu wiem, że muszę jak najszybciej nadrobić wszystkie tytuły i lepiej poznać jej twórczość!
Ludzkie życie jest jak wiadro pełne wody. Spróbuj zaczerpnąć z niego kubkiem, a się przeleje.
 Dziennikarka Joanna Haslam zostaje wysłana na nabożeństwo żałobne za popularnego, dziewięćdziesięciopięcioletniego aktora Jamesa Harrisona, którego śmierć wywołała wielkie poruszenie. Gdy dociera na miejsce, jej uwagę przykuwa pewna schorowana staruszka. Joanna udziela jej pomocy, tym samym tracąc szansę na ciekawy artykuł. Kilka dni później kobieta otrzymuje list, w którym starsza nieznajoma podaje jej wskazówki prowadzące do odkrycia listu skrywającego tajemnicę sprzed lat. Zaintrygowana Joanna, wyczuwając świetny materiał na artykuł, próbuje rozwikłać zagadkę. Niestety, sprawy komplikują się, gdy okazuje się, że są ludzie zdolni zrobić wszystko, by sekret listu nigdy nie ujrzał światła dziennego.


  Choć to moje pierwsze spotkanie z autorką, zdążyłam polubić jej subtelny styl pisania, nieocenioną pomysłowość, a także sposób, w jaki buduje fabułę. Czytanie tej powieści to swego rodzaju podróż, choć fikcyjna i mało prawdopodobna, wywołuje masę emocji i niezapomnianych wrażeń. Autorka starannie dobrała bohaterów do fabuły, nie ma tu postaci nieprzemyślanych, niedopracowanych czy zbędnych. Wszystko jest na swoim miejscu, tak, jak być powinno, a mnogość wątków i różnorodność postaci sprawiają, że ciężko oderwać się od lektury.
Jak widzisz, miłość sprawia, że podejmujemy najbardziej pochopne i często niewłaściwe decyzje.
   Lucinda Riley sprytnie buduje akcję i napięcie, powoli i z wyczuciem podrzuca nam nowe fakty, postacie i wątki. Nie od razu wykłada karty na stół, o nie. Świetnie komponuje intrygi i wplata je w treść, bawi się z czytelnikiem, troszkę wodzi za nos, czasem wpuszcza w maliny tylko po to, by za chwilę podsunąć ważne, odwracające akcję, informacje. Warto wspomnieć, że to bardzo klimatyczna i ciepła powieść, mimo, że nie wszystkie opisane wydarzenia zasługują na miano "klimatycznych i ciepłych". Sekret listu zawdzięcza to właśnie stylowi autorki, który jest dokładnie taki, jak opisałam wyżej.

   Ogromnym plusem jest umiejętność autorki w budowaniu intryg i niezauważalnym zmienianiu torów fabuły. Dzięki temu, czytając, nie potrafiłam rozszyfrować rozwiązania, a każdy nowy rozdział zaskakiwał mnie jeszcze bardziej. Już dawno nie trafiłam na tak dobrze skomponowaną powieść i  nie byłam tak bardzo zadowolona z lektury. Mogę z czystym sercem polecić ten tytuł każdemu, kto lubi spokojne i subtelne, lecz nieprzewidywalne i wciągające lektury.

Za możliwość przeczytania tego tytułu serdecznie dziękuję Wydawnictwu Albatros.


Magda

maja 21, 2018

'Zanim pozwolę ci wejść' - Jenny Blackhurst


Tytuł: "Zanim pozwolę ci wejść"
Autor: Jenny Blackhurst
Wydawnictwo: Albatros
Moja ocena: 7.0
Data premiery: 9.05.2018

   Thrillery, zdecydowanie, należą do moich ulubionych kategorii książek. Nic więc dziwnego, że zawsze z chęcią po nie sięgam. Uwielbiam je za sprytne intrygi, nieprzespane noce i wbrew pozorom - doskonałą zabawę i prawdziwą rozrywkę. Z twórczością Jenny Blackhurst miałam do czynienia po raz pierwszy. Zanim pozwolę ci wejść to już druga powieść w karierze pisarki, zaraz po How I lost you, jednak pierwsza wydana w Polsce.

   Karen, Bea i Eleanor to kobiety, które łączy wieloletnia przyjaźń. Wiedzą o sobie niemal wszystko i zawsze mogą liczyć na siebie nawzajem. Każda z nich, pod idealną powłoką usianą z kłamstw i sekretów, skrywa upchane w daleki kąt tajemnice, które wychodzą na światło dzienne za sprawą nowej pacjentki Karen - Jessiki Hamilton. Kim jest Jessica? Po co zjawiła się w życiu kobiet? Skąd wie tak wiele o każdej z nich i dlaczego zdaje się zmieniać ułożone życie przyjaciółek w koszmar?

   Jenny Blackhurst stworzyła frapującą historię, która wciąga już od pierwszych stron. Da się wyczuć, że została przemyślana, a autorka przyłożyła się do jej napisania. Kolejny atut to świetnie wykreowane postacie i portrety psychologiczne – dopracowane i zbudowane w sposób godny pochwały. Pisarka świetnie lawiruje między postaciami, intrygami i zgrabnie łączy to w spójną i wciągającą całość. Choć powieść trzyma w napięciu tylko momentami, czytało mi się ją bardzo dobrze. Autorka pisze lekko i barwnie, a rozdziały są dość krótkie i konkretne, przez co ciężko odczuć, że thriller liczy sobie ponad 400 stron. W Zanim pozwolę ci wejść narracja trzecioosobowa co jakiś czas zostaje przepleciona narracją pierwszoosobową. Ta pierwsza przedstawia nam wydarzenia z życia Karen, Bei oraz Eleanor, druga natomiast skupia się tylko na głównej sprawczyni całego zamieszania, co bardzo mi się spodobało i było ciekawym uzupełnieniem całości.
- Myślisz, że tym się będziemy zajmować, Jessico? Że będę próbowała cię naprawić?
- Czy nie tym właśnie się pani zajmuje, doktor Browning? Naprawianiem szaleńców, żeby ich życie było równie idealne jak pani własne?
   To, czego najbardziej nie mogę przeboleć, to zbyt oczywiste wskazówki co do finału, podsuwane niemal na początku. Przez to, każdy wprawny czytelnik thrillerów nie zostanie niczym zaskoczony i bardzo szybko domyśli się zakończenia tej historii. Co więcej – autorka, mimo, że dopracowała powieść, oparła ją na dość popularnym schemacie, a co za tym idzie -  tytuł ten traci całkiem sporo. Zabrakło mi efektu wow, na który zawsze czekam w thrillerach, a także elementu zaskoczenia. Niemniej jednak to dobrze napisana historia, która powinna zadowolić każdego, kto sięga po thrillery okazjonalnie. Dla weteranów gatunku może to być co najwyżej kolejna ciekawa pozycja, ale bez fajerwerków.

Za możliwość przeczytania tego tytułu serdecznie dziękuję Wydawnictwu Albatros.

maja 15, 2018

'Singielka w Londynie' - Marta Matulewicz


Tytuł: "Singielka w Londynie"
Autor: Marta Matulewicz
Wydawnictwo: Lira

   Uwielbiam książki, które pozwalają mi na oderwanie się od spraw ciężkich i codziennych. Takie, w których dobry humor nie odpuszcza, a uśmiech na twarzy pojawia się bardzo często. To pozycje świetne na poprawę humoru, a także na leniwe, spokojne popołudnie w domowym zaciszu. Byłam bardzo ciekawa "Singielki w Londynie", a jednocześnie nie liczyłam na coś skomplikowanie dobrego. To, co otrzymałam w zamian, zdecydowanie zaspokoiło moje czytelnicze serce.

   Ewa to młoda kobieta, która skuszona przez przyjaciółkę Zosię, z dnia na dzień, decyduje się na wyjazd do Londynu. Ma plan - chce znaleźć pracę i szczęście, którego nigdy nie zaznała w Polsce. Niestety, już od samego początku podróży nic nie idzie zgodnie z jej planem, a Ewa zalicza coraz to nowe wpadki - zupełnie, jakby życie się na nią uwzięło. Kobieta jednak nie zraża się i zafascynowana nowym miejscem, idzie przed siebie z uniesioną głową, gotowa na to, co naszykował jej los. 

   Zacznę od tego, jak przyjemnie czyta się tę książkę - Pani Marta posługuje się bardzo ciepłym stylem - pisze lekko i nieskomplikowanie, co bardzo lubię w takich powieściach. Jej poczucie humoru idealnie pokrywa się z moim, dzięki czemu nie raz i nie dwa odkładałam książkę, pozwalając sobie na swobodną chwilę śmiechu, a czytając, czułam się tak, jakbym siedząc przy kawie słuchała opowieści dobrej przyjaciółki. Narracja pierwszoosobowa potęguje to wrażenie i daje szansę na dokładne wczucie się w sytuację głównej bohaterki. Razem z nią śmiałam się, wzruszałam i przeżywałam chwile zwątpienia.

 
   Jak sama nazwa wskazuje - akcja powieści ma miejsce w stolicy Wielkiej Brytanii. Autorka sprytnie i nienachalnie przemyca nam fragmenty codzienności Londyńczyków i przypuszczam, że dzieli się z nami własnym doświadczeniem, wszak spędziła tam aż dziesięć lat. Ukazuje też obraz życia Polaków na obczyźnie i  przyznam, że jest on nieco rozbieżny z tym, co miałam okazję słyszeć od rodziny czy znajomych mieszkających w tym miejscu, ale jak dobrze wiadomo - co człowiek, to historia i odczucia.

   Nie mogę nie wspomnieć, że Ewa bardzo przypomina mi mnie samą. Jestem równie uparta, niezdecydowana i niezdarna jak ona. Często popełniam różne gafy i czasem za bardzo przejmuję się błahostkami, a jednocześnie całkiem nieźle radzę sobie w życiu i zdecydowanie sięgam po to, co sobie upatrzę. Dużo nas łączy i chyba dlatego tak bardzo polubiłam główną bohaterkę - odnajdując w niej kawałeczek siebie. Bohaterowie drugoplanowi także zyskali moją sympatię - szczególnie Zosia, która mimo swoich własnych problemów dzielnie wspierała przyjaciółkę i pomogła jej odnaleźć się w obcym zakątku świata.

   "Singielkę w Londynie" mogę polecić każdemu, kto lubi proste, pełne dobrego humoru pozycje i nie ma przy tym bardzo wygórowanych oczekiwań. To lekka i może trochę przewidywalna lektura, ale zdecydowanie ma swój własny urok i ciepły, niebanalny klimat, który polubiłam. Ptaszki ćwierkają, że mogę spodziewać się kontynuacji i na to czekam! A Wy jesteście ciekawi tej pozycji?

Za możliwość przeczytania tej pozycji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Lira.

Magda

maja 03, 2018

'Liczone w latach' - Joanna Chodak [przedpremierowo]


Tytuł: "Liczone w latach"
Autor: Joanna Chodak
Wydawnictwo: Novae Res

   Miłość to uczucie, po którym nigdy nie wiadomo czego się spodziewać. Czasem to czysta i szczera
miłość, a czasem nam się tylko wydaje, że to właśnie to. Czasem miłość ulatuje niespodziewanie, a innym razem czepia się człowieka jak rzep i ciągnie się za nim latami, choć wie, że nigdy nie będzie tą spełnioną. 

   Anka to dwudziestopięcioletnia, atrakcyjna kobieta pracująca w korporacji. Mimo młodego wieku jej kariera zawodowa jest na bardzo wysokim poziomie. Osiągnęła już wiele, jednak nie czuje się spełniona, a swojej pracy wręcz nie znosi. Często imprezuje i spotyka się z mężczyznami, lecz są tylko relacje bez zobowiązań Dziewczyna poszukuje szczęścia w życiu, jednak demony niespełnionej, nastoletniej miłości wciąż dominują w jej życiu i nie pozwalają o sobie zapomnieć.
Za każdym z nas chodzi jego cień przeszłości. Historia, która zabija resztki naszej moralności i godności. Jednym udaje się poskromić swoje demony, inni pozwalają wziąć im nad sobą kontrolę. Przez chwilę czułam się źle, że tak go potraktowałam, ale później byłam z siebie dumna. Szkoda tylko, że równie łatwo nie było kazać mu wypieprzać z mojego serca.
   Opisana w książce historia zostaje nam przedstawiona z perspektywy głównej bohaterki, poprzez narrację pierwszoosobową. Autorka posługuje się przyjemnym stylem i ma lekkie pióro, co składa się na to, że strony książki znikają jedna po drugiej w bardzo krótkim czasie. Dodatkowo, to styl bardzo barwny i emocjonalny, a w prawie każdym rozdziale znajdują się ciekawe zdania, warte zaznaczenia jako mądry i inspirujący cytat. 

   Po raz kolejny mam do czynienia z krótką książką - tutaj to zaledwie 160 stron, ale sama treść wynagradza nam brak rozbudowanej fabuły. Jest krótko, zwięźle i na temat - i za to duży plus. Historia Anki jest ciekawa, naturalna i po prostu - życiowa, wszak wielu z nas zmaga się na co dzień z problemami sercowymi. Jednak historia Anki ma w sobie jeszcze coś - dumę i nadzieję, że niespełnione obietnice jeszcze kiedyś się ziszczą. 

   "Liczone w latach" to lektura pełna sprzecznych emocji, opowieść o kobiecie, która szuka szczęścia, miłości i spełnienia w życiu pełnym niepowodzeń. To nierówna walka o swoje "ja" i próba pozbycia z życia wszystkiego, co je zagraca i zabiera, tak potrzebne, powietrze. To także cenna lekcja i dowód na to, że w życiu nie zawsze sprawdzają się kompromisy, a miłość to cholerna franca i przybiera różne oblicza.

Za możliwość przeczytania tej pozycji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Novae Res.

Magda

maja 01, 2018

'Decyzja, która zmieni wszystko' - Jolanta Krajnik [przedpremierowo]


Tytuł: "Decyzja, która zmieni wszystko"
Autor: Jolanta Krajnik
Wydawnictwo: Novae Res
Premiera: Maj 2018

   Nie wiem jak Wy, ale ja bardzo lubię sięgać po książki polskich autorów i jak wiecie, robię to całkiem często i chętnie. Zazwyczaj podchodzę do nich z lekkim dystansem i staram się być wyrozumiała - tak już po prostu mam. "Decyzja, która zmieni wszystko" zaintrygowała mnie swoim opisem szczególnie dlatego, że po jego przeczytaniu uświadomiłam sobie, że znam osobę, która przeżyła bardzo podobną historię. I chyba właśnie dlatego nie mogłam sobie jej odpuścić.

   Ilona i Waldi tworzą przykładne, szczęśliwe i wręcz cukierkowe małżeństwo. Mają dwóch, prawie dorosłych, synów, a ich związek kwitnie w najlepsze. Para cieszy się sobą, przeżywa upojne chwile i wierzy, że nic nigdy nie będzie w stanie ich rozdzielić. Rocznicę ślubu spędzają w Wenecji, ale ze względu na złe samopoczucie Ilony wracają wcześniej, niż planowali. Po powrocie okazuje się, że Ilona jest w ciąży. Może się wydawać, że to cudowna nowina da wszystkich, jednak Waldi, nieoczekiwanie, stawia żonie ultimatum, a podjęta przez nią decyzja ma zmienić ich życie na zawsze. 
Życie to wielka przygoda, trzeba tylko obrać właściwy kierunek, który będzie wskazywał drogę, i iść wyznaczoną ścieżką.
   Książka została napisana lekkim stylem, przez co czyta się ją bardzo przyjemnie. Jest uspokajająca i krótka - ma zaledwie 177 stron, więc to idealna lektura na jedno popołudnie. Pani Jolanta podejmuje niełatwy i przejmujący temat, a historia Ilony jest jedną z tych, które mogą spotkać każdego. Nie od dziś wiadomo, że ludzie potrafią zaskakiwać i to nie zawsze w przyjemny sposób. Czasem znamy kogoś wiele lat, a okazuje się, że tak naprawdę nie wiemy, kim naprawdę jest. Zdarzają się też sytuacje, kiedy to bliska osoba, na naszych oczach, zmienia się w potwora, a my zastanawiamy się: dlaczego nie zauważyłem/am wcześniej?

   To typowa powieść obyczajowa, stworzona z myślą o kobietach. Bardzo podobała mi się siła i determinacja głównej bohaterki i jej rodziny. To, jak potrafili zjednoczyć się w walce o dobro jednego z nich było bardzo poruszające. Książka ma sporo niedociągnięć, czasem jest zbyt cukierkowa, a niektóre wątki zostały potraktowane nieco po macoszemu. Ale ma w sobie to coś, co sprawiło, że nadal o niej myślę i żałuję, że była tak krótka. Gdyby była bardziej rozbudowana - mogłabym mocniej zżyć się z bohaterami i być może zrozumieć postawę Waldiego, który totalnie mnie zaskoczył. Jak to mówią: zawsze spodziewaj się niespodziewanego. I w tym przypadku te słowa pasują idealnie.

Za możliwość przeczytania tej pozycji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Novae Res.
   
Magda