Marianne i Connell to nastolatkowie dorastający w dwóch zupełnie różnych domach, w jednym małym miasteczku. On to lubiany sportowiec, ona - dziwna dziewczyna z bogatego domu, która unika ludzi. Na co dzień mijają się bez słowa, w szkole udają, że nie są sobą zainteresowani, nie przyznają się znajomym do relacji, jaka rozwija się między nimi w ukryciu. I która zmienia się wraz z biegiem czasu, zmieniając także życie tej dwójki.

„Normalni ludzie” to książka, która z początku nie wydawała mi się niczym wyjątkowym, ot zwyczajna opowieść o młodych ludziach, którzy trochę pogubili się w życiu, a trochę nie radzą sobie z tym, co ich dotknęło. Ale im dłużej o niej myślę, tym bardziej dostrzegam jej złożoność. Jest w tej krótkiej historii coś, co zapada w pamięć, co zostaje gdzieś w zakamarkach umysłu i powraca jak bumerang.

Historia zaczyna się w momencie, kiedy dwójka nastolatków zbliża się do siebie. Każdy kolejny rozdział to przeskok o kilka miesięcy, gdzie zastajemy bohaterów w różnych życiowych sytuacjach, lepszych i gorszych momentach życia. Wkradamy się w ich życie dosłownie na chwilę, aby za moment już przenieść się w czasie o kolejne kilka miesięcy. Zastajemy ich z tym co już mają, nie znając wszystkich szczegółów. Podobała mi się ta ulotność, forma przekazu. Podoba mi się wnikliwość, z jaką Sally Rooney obserwuje i opowiada o problemach i relacjach międzyludzkich. To, jak operuje słowem. Uwielbiam dialogi, które tworzy, rozmowy między bohaterami są z jednej strony odważne, a z drugiej zaś brakuje im tej odwagi, by otwarcie mówić o tym, co naprawdę myślą i co czują.

Autorka zrzuca na barki Marianne i Connella przeżycia i doświadczenia, które mają ogromny wpływ na ich przyszłość, na całe życie. Kreuje przed czytelnikiem obraz tego, jak traumy i skrywane emocje ciążące czasami już od wczesnych lat życia wpływają na podejmowane decyzje i mogą prowadzić do autodestrukcji. Sposób w jaki pisarka przekazuje nam tę historię jest bardzo intymny i skoncentrowany na tej dwójce, jakby cały świat poza nimi nie miał większego znaczenia. Są tu pewne sceny, które poruszyły we mnie wiele wrażliwych strun, przez co czuję pewną więź z bohaterami, jednocześnie mając wrażenie, że nie znam ich zbyt dobrze. Czuję, że to jedna z tych książek, które zostaną ze mną na długo, które będą wracać i które będę analizować jeszcze przez długi czas. Cieszę się, że ją przeczytałam. I że przede mną jeszcze dwie książki autorki do odkrycia ❤️

Na podstawie „Normalnych ludzi” powstał serial, który chętnie obejrzę.

Porównywarka cen zawiera linki afiliacyjne.

6 komentarzy:

  1. Skoro czuje się więź z bohaterami to bardzo mocno zachęca mnie do lektury tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę koniecznie poznać twórczość autorki. Tej książki jestem bardzo ciekawa. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Już kiedyś o niej czytałam, ale zapomniałam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię takie książki, które mocno zapadają w pamięć. Jak zostają z nami na długo, to znak, że była to dobra książka.

    OdpowiedzUsuń
  5. Słyszałam o tej książce i nie byłam do końca pewna, czy chce przeczytać. Teraz z kolei jestem rozdarta, bo chcę się boję się, żeby nie rozczarowała 🙈. Myślę, że jednak zaryzykuję.

    OdpowiedzUsuń