Tytuł: "Wszystkie nasze obietnice"
Autor: Colleen Hoover
Wydawnictwo: Otwarte
Data premiery: 14.11.2018

   Miłość to uczucie, które często wystawia nas na próby. Jak wiemy, w związku dwojga ludzi nie zawsze jest cukierkowo, kolorowo i pięknie. Są gorsze dni, są wątpliwości i kłótnie, a ludzkie wyobrażenia często mijają się z rzeczywistością, co może prowadzić do rozczarowania, wypalenia, a nawet rozpadu. 

  Quinn i Graham - para, która poznała się w bolesnym momencie życia, kilka lat później jest już małżeństwem. W ich codzienność wkradają się kolejne bolesne doświadczenia, a marzenia o wspólnej, szczęśliwej przyszłości wraz z upływem czasu wydają się nierealne do spełnienia. Rutyna, rozczarowanie i złość oddalają od siebie zakochanych, doprowadzają do kryzysu w związku, a szczęście zdaje się omijać ich szerokim łukiem. Czy mimo bólu, cierpienia i wzajemnej niechęci uda im się uratować małżeństwo?

   Nigdy nie miałam do czynienia z autorką, która potrafiłaby tak pięknie i prawdziwie, jak Colleen Hoover, pisać o emocjach. Robi to w sposób lekki i subtelny, jednocześnie wywołując masę sprzecznych uczuć, które zżerają nas od środka. Autorka wie jak rozedrzeć serce czytelnika, wie też jak poskładać je na nowo, by za chwilę znów wywołać emocjonalną burzę. Pisze szczerze, autentycznie i choć czasem opisywane wydarzenia mogą wydawać się nieco lukrowane, nie można zarzucić jej ubarwiania rzeczywistości, bo poruszane tematy są jak najbardziej realne i ważne.

W ciągu czterech i pół miliarda lat na świecie wydarzyło się tak dużo, że trudno uwierzyć, że jakiegoś Boga mógłbym obchodzić ja albo moje problemy. Ale ostatnio doszedłem do wniosku, że nie da się inaczej wyjaśnić faktu, że ja i ty trafiliśmy na tę samą planetę, należymy do tego samego gatunku, żyjemy w tym samym stuleciu i byliśmy w tym samym stanie, w tym samym mieście, na tym samym korytarzu, pod tymi samymi drzwiami z tego samego powodu, dokładnie w tym samym czasie. Gdyby Bóg we mnie nie wierzył, musiałbym uznać, że pojawiłaś się w moim życiu przez przypadek. A to nie mieści mi się w głowie o wiele bardziej niż sam fakt istnienia siły wyższej.
   Zamkniętą na kartach powieści historię poznajemy oczami Quinn, poprzez narrację pierwszoosobową, jednak z dwóch perspektyw czasowych - podzielonych na "wtedy" i "teraz". Nie mamy wglądu w stanowisko Grahama i prawie przez całą historię nie znamy jego uczuć i pobudek, jednak Hoover znalazła świetny sposób, by otworzyć przed czytelnikami jego umysł i bardzo naturalnie wplotła go w powieść. Muszę przyznać, że mimo tematyki fabuła niesamowicie mnie porwała - dosłownie nie mogłam odkleić się od książki, a wszystkie wzloty i upadki przeżywałam razem z bohaterami tak intensywnie, jakby historia dotyczyła mnie osobiście. Bardzo podobały mi się dialogi między głównymi bohaterami, a także liczne retrospekcje, które nie tylko dodały głębi, ale też wpłynęły na wydźwięk lektury.

   Wszystkie nasze obietnice porusza trudny i niejako wrażliwy temat. To książka, która pokazuje jak łatwo myśl o marzeniach może przeistoczyć się lawinę bólu i rozczarowań, a niepowodzenia, zamiast zbliżać, oddalają bliskie sobie osoby. To dowód na to, że szczerość i odważne wyrażanie uczuć powinno być fundamentem każdego związku, a duszenie w sobie emocji nie daje żadnego pożytku. Przede wszystkim - to także piekielnie bolesna opowieść z przesłaniem, ukazująca nie tylko te łatwe, lecz głównie trudne momenty wspólnego życia, które kreują wzajemne uczucia i są dla nich wielką próbą. Nie da się przejść obojętnie obok takiej ilości emocji i myślę, że każdy kto sięgnie po tę książkę, znajdzie w niej coś, co poruszy nawet najgłębiej ukryte struny jego wrażliwości.

Za możliwość przeczytania tego tytułu serdecznie dziękuję Wydawnictwu Otwartemu.

Magda

•••

8 komentarzy:

  1. Ooo książka Hoover w końcu ma tytuł po polsku. :D Z tym, że ja jednak nie uwielbiam twórczości tej pani. Znam "Confess" - przeczytałam, by wiedzieć o co chodzi - i raczej mi to na razie wystarczy. Po prostu to nie moje klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  2. W weekend zamówiłam sobie tę książkę i już nie mogę doczekać się, kiedy do mnie dotrze. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam twórczość Hoover i juz nie mogę się doczekać kiedy przeczytam te książkę :) pozdrawiam :) www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Kilka dni temu usiadłam do "Without Merit" i po niecałych 100 stronach odpuściłam - po raz pierwszy przy książce Hoover! Było nudno i nadto abstrakcyjnie. Aż się boję sięgać po tę nową powieść, żeby się nie zawieźć. Książka zbiera sporo pozytywnych recenzji, więc mam nadzieję, że jest lepsza od "Without Merit" :D.

    OdpowiedzUsuń
  5. Uśpieniem autorkę! Jej książki wywołują we mnie zawsze morze emocji, także ze zniecierpliwieniem czekam na premierę! Świetna recenzja :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj tak, Colleen Hoover to specjalistka od emocji :) książka już zamówiona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super! Mam nadzieję, że poruszy Cię tak samo jak mnie :)

      Usuń
  7. W końcu muszę przeczytać jakąś ksiązkę Autorki....

    OdpowiedzUsuń