Tytuł: "We wspólnym rytmie"
Autor: Jojo Moyes
Wydawnictwo: Między Słowami
Moja ocena: 7/10

   "We wspólnym rytmie" to pierwsza książka autorki, którą przeczytałam. Owszem, wcześniej słyszałam wiele o jej twórczości, ale nigdy nie miałam okazji przyjrzeć się jej z bliska. Po tę książkę sięgnęłam głównie z polecenia blogerów, a także przez osobisty sentyment do koni, z którymi niegdyś (jako dzieciak) spędzałam mnóstwo czasu. Czy żałuję? Nie! Książka okazała się być bardzo ciepłą i pełną uroku powieścią - idealną na chłodne wieczory, które właśnie nastały.

   Głównymi bohaterami powieści są Natasha, Mac, Sarah i jej koń Boo. Natashę poznajemy w przełomowym momencie życia, jej od dawna zaniedbane małżeństwo ma właśnie definitywnie się zakończyć, co przewraca jej świat do góry nogami. Wtedy na jej drodze (oprócz męża, który wrócił do domu) staje młoda, zagubiona Sarah - samotna dziewczynka z koniem, która potrzebuje pomocy bardziej niż potrafi przyznać. Kiedy losy bohaterów się krzyżują powstaje z tego wielka mieszanka uczuć, a emocje zaczynają liczyć się bardziej niż zdrowy rozsądek..
Gdy myślisz, że kogoś tracisz, nie zawsze zachowujesz się w najmądrzejszy sposób.
 Sarah to lekko wycofana czternastolatka, która nie widzi świata poza swoim koniem. Traumatyczne przeżycia motywują ją do strasznych i karygodnych czynów, a także poświęceń i trudnych wyborów. Ze względu na sytuację, w jakiej się znalazła, musiała usamodzielnić się już od najmłodszych lat, a to ukształtowało jej trudny charakter. Natasha żyje tylko pracą - wkłada w nią całą siebie, aby odciągnąć swoją uwagę od rozpadającego się małżeństwa i niewygodnych myśli. Kiedy jej mąż Mac na nowo pojawia się w jej życiu, bariera ochronna, którą skrupulatnie budowała podczas jego nieobecności powoli słabnie i kruszy się, odkrywając jej prawdziwe wnętrze.

  Nie oczekiwałam wiele - od jakiegoś czasu do wychwalanych książek staram się podchodzić z rezerwą. Tak, aby móc wyrobić sobie subiektywną opinię, bez nacisku i "presji" ze strony otoczenia. W zamian otrzymałam bardzo ciekawą historię, pełną wzlotów i upadków, a także miłości. Miłości dwojga ludzi, miłości Sarah do dziadka i koni, a także takiej miłości, która zdawała się odejść, a jednak powróciła - ze zdwojoną siłą.


   Jojo Moyes perfekcyjnie ubrała w słowa relację między człowiekiem a zwierzęciem. Pokazała, że taka miłość także potrafi być odwzajemniona, a wspólne przywiązanie prowadzi do poświęceń i pięknych czynów. Sarah i Boo stanowią w tej historii zgrany duet, oparty na wzajemnym zaufaniu i trosce o wspólne bezpieczeństwo.

   Autorka postawiła wiele przeszkód na drodze bohaterów, zmuszając ich do okazania swoich wewnętrznych pragnień, które do tej pory były głęboko skrywane. Zarówno Sarah, jak i Natasha i Mac będą musieli zmierzyć się z uczuciami, spróbować zrozumieć siebie nawzajem, wybaczyć błędy, zapomnieć o przykrościach i zacząć nowy rozdział w życiu. Razem lub osobno. Opisana historia pokazuje nam, że wytrwałość w dążeniu do upatrzonego wcześniej celu jest kluczem do drzwi, które nam go otwierają. Życie jest pełne niespodzianek i nigdy nie wiemy jakie ma  wobec nas zamiary, a czasem jedno niespodziewane wydarzenie może przyciągnąć za sobą kolejne - jak jedna popchnięta kostka w domino.
Nie możesz wyrwać człowieka z jego świata i oczekiwać, że będzie szczęśliwy.
   "We wspólnym rytmie" to powieść typowo kobieca. Napisana w lekkim i przyjemnym stylu, łatwym w odbiorze. Na początku miałam małe zastrzeżenia do książki - niektóre zdania zdawały się nie mieć końca, a bohaterowie podejmowali bardzo irytujące decyzje. Zakończenie książki także nie było wielkim zaskoczeniem, choć w przypuszczeniach układałam je odrobinkę inaczej. Całość jednak stanowi zgraną, dźwięczną powieść - dopracowaną i urozmaiconą o fachowe słownictwo z zakresu jeździectwa.

   Ja polecam! A co Wy sądzicie o tej powieści? Koniecznie dajcie znać w komentarzu.
   Magda

23 komentarze:

  1. Nie czytałam, ale lubię tę autorkę, więc chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak do tej pory przeczytałam tylko jedna książkę tej autorki i powiem , ze spodziewałam sie czegoś więcej. Jak piszesz i tu autorka nas nie zaskakuje wiec podziękuje ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam wcześniej trzy książki tej autorki: "Zanim się pojawiłeś", "Kiedy odszedłeś", "Dziewczyna, którą kochałeś" i bardzo mi się podobały. Niedawno zaczęłam "We wspólnym rytmie" i początek wydawał mi się troszkę męczący, ale powoli się rozkręca, więc mam nadzieję, że pozytywnie mnie zaskoczy :)
    (insta:plpolly)

    OdpowiedzUsuń
  4. Do literatury kobiecej jest mi naprawdę daleko i staram się rzadko sięgać po książki pochodzące z tego gatunku. Niemniej jednak czasami los, czy też okoliczności zmuszają mnie do przeczytania czegoś innego niż zazwyczaj i wtedy mój wybór pada na tak lekkie pozycję, jaką jest powyższa pozycja.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeszcze nie czytałam tej pozycji, ale czeka gdzieś w moich planach czytelniczych na swoją kolej 😊
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie

    OdpowiedzUsuń
  6. Czeka na swoją kolej. :)
    ___
    Pozdrawiam serdecznie ♥♥
    Nie oceniam po okładkach

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie czytałam wiele książek autorki, zaledwie chyba dwie, ale podobały mi się, także i po tę sięgnę. Teraz właśnie na wieczór może być przyjemna. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeszcze nie czytałam, ale bardzo lubię twórczoć moyes i mam tę książkę w planach.
    Pozdrawiam, polecam-goodbook.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja już nie mogę się doczekać, kiedy przeczytam tą książkę. Jestem jej bardzo ciekawa! Na razie przeczytałam jedynie dwie najsłynniejsze książki tej Autorki "Zanim się pojawiłeś" i "Kiedy odszedłeś" i bardzo przypadły mi do gustu. Bo w prostych słowach Autorka potrafi przekazać czytelnikowi bardzo ważne i trudne tematy.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wydaje się być ciekawa, ale nie mogę oceniać zanim nie przeczytam. Obserwuję z przyjemnością. :)
    mój blog

    OdpowiedzUsuń
  11. Osławione "Zanim się pojawiłeś" straszliwie mnie zawiodło. Za to "Dziewczyna, którą kochałeś" skradła moje serce. Co do "We wspólnym rytmie" - książka zbiera różne opinie i sama nie wiem, czy po nią sięgnę. Wydaje mi się, że poruszana tematyka nie do końca wpasowuje się w mój gust, ale kto wie...

    OdpowiedzUsuń
  12. Na mojej biblioteczce grzecznie czeka na swoją kolej "Dziewczyna, którą kochałeś". Jeszcze nie miałam okazji czytać żadnej książki Jojo Moyes. Wkrótce się to zmieni :)

    Pozdrawiam, maobmaze

    OdpowiedzUsuń
  13. Miałam podobne odczucia, chociaż akurat Sarah denerwowała mnie od początku do końca i niestety nie byłam w stanie zdzierżyć tej nastolatki, głównie dlatego, że dla mnie cel nigdy nie uświęca środków... Dziękuję za świetną recenzję, podobnie jak w Twoim przypadku, ta książka była moim pierwszym spotkaniem z Jojo Moyes, i tak sobie myślę, że chyba nie ostatnim 😉

    Pozdrawiam,
    shevvolfxczyta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo lubię powieści autorki, ale do tej w ogóle mnie nie ciągnie, mam wrażenie, że nie poczułabym tego klimatu.

    OdpowiedzUsuń
  15. Do tej pory miałam okazje przeczytać dwie książki tej autorki. Jedna mnie rozczarowała a druga zachwyciła, tak więc mam w planie jeszcze czytanie utworów tej pisarki :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Typowo kobieca znaczy nie dla mnie :P
    Koniki <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Na razie nie mam w planach tej książki, ale jeśli kiedyś przypadkiem trafi w moje ręce, to dam jej szansę.

    OdpowiedzUsuń
  18. Niestety nie moje klimaty :P
    Pozdrawiam
    https://bartoszczyta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Z tą autorką miałam do czynienia jedynie raz i niezbyt przypadła mi do gustu, może jednak przekonam się i sięgnę po tę pozycję :)

    Pozdrawiam
    ver-reads.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja ją mam na swojej półce, chociaż nie do końca jestem pewna, czy to moje klimaty. Jednak na pewno niedługo po nią sięgnę i przekonam się na własnej skórze ;)
    Zaobserwowałam bloga.

    Pozdrawiam
    korczireads.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. Jak przeczytam dwie powieści Moyes, które zalegają mi na półce, to dopiero zacznę myśleć o tej xd
    Ale świetna recenzja ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Mam jedną książkę Jojo na półce, ale jeszcze po nią nie sięgnęłam. Również jestem ciekawa tej książki, ale nie na tyle żeby ja kupić - poczekam może znajdę ją w bibliotece ;) Jestem teraz na etapie, że szukam właśnie książek przy których można się zrelaksować i z opisu wydaje mi się, że "We wspólnym rytmie" mi to właśnie umożliwi :)
    pozdrawiam
    zaczytanamona.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja niestety nie jestem na bieżąco z książkami Jojo Moyes. Znam tylko "Zanim się pojawiłeś". Ale mam nadzieję, że wkrótce nadrobię te zaległości, bo widzę, że wart.

    pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń