sierpnia 23, 2018

'Bardzo złe miejsce' - Tim Weaver


Tytuł: "Bardzo złe miejsce"
Seria: David Raker, tom 5.
Autor: Tim Weaver
Wydawnictwo: Albatros
Data premiery: 14.08.2018

   Są tytuły, przy których wystarczy spojrzeć na okładkę i przeczytać opis, by spłynęło na nas magiczne przeczucie, a w głowie pojawiła się myśl: to będzie dobra książka. Jestem pewna, że większość z Was doskonale zna to uczucie. Czasem ono zawodzi, pryska, jak bańka mydlana. Ale często zdarza się, że dobre pierwsze wrażenie utrzymuje się do samego końca i dokładnie tak było w przypadku Bardzo złego miejsca.

   Leonard Franks to emerytowany policjant, który wraz z żoną Ellie przeprowadza się do Dartmoor, by zamieszkać w domku położonym na odludziu, wśród wrzosowisk. Choć to spełnienie ich marzeń, radość nie trwa długo. Pewnego dnia Leonard wychodzi z domu po drewno do kominka i już nie wraca. Znika w niewyjaśnionych okolicznościach, bez świadków, dowodów i wskazówek. Kiedy policyjne śledztwo nie przynosi żadnych rezultatów, córka Franksa, Melanie, łapie się ostatniej nadziei na odnalezienie ojca i zwraca się z prośbą o pomoc do Davida Rakera - byłego dziennikarza, który obecnie zajmuje się odnajdywaniem zaginionych osób. Nie mając pojęcia co tak naprawdę kryje się za zniknięciem Leonarda, podejmuje się zlecenia, ściągając przy tym niebezpieczeństwo nie tylko na siebie, ale też na swoich bliskich.

   Bardzo złe miejsce to jedna z tych książek, do których nie sposób przyczepić się o cokolwiek. Świetnie skonstruowana fabuła wartka akcja i historia, która z strony na stronę wciąga nas w wir wydarzeń niełatwych do przewidzenia. Napisana z lekkością, w sposób wyważony i pozbawiona wątków rozpraszających uwagę czytelnika, co uważam za wielki plus - przekłada się to na przyjemne i szybkie czytanie. Autor sprytnie oparł fabułę na kłamstwach, sekretach i detalach, które niespodziewanie zmieniają bieg wydarzeń, wodząc za nos nie tylko głównego bohatera, ale też nas - czytelników.
– Co to za miejsce, mamo? – spytał chłopiec.
Patrzyła w stronę kanału, zastanawiając się, co ma odpowiedzieć.
– Mamo?
– To… To jest…
– No co? – dopytywał się chłopiec. – Co to takiego?
W końcu powoli, odruchowo, przygarnęła go do siebie.
– To złe miejsce, kochanie. Bardzo złe miejsce.
   Akcja powieści prowadzona jest dwutorowo - wątek teraźniejszości, który poznajemy z perspektywy Davida zostaje urozmaicony o wstawki z przeszłości - fragmenty sesji psychologicznych oraz życia nieznajomej nam kobiety. Na pierwszy rzut oka, ba - przez długi czas, ciężko powiązać te dwa wątki. Wydaje się, że nie mają ze sobą nic wspólnego, jednak rozdział po rozdziale, pojedyncze puzzle układanki zgrabnie tworzą logiczną całość, a odkrywana historia zaskakuje coraz bardziej. Rozdziały, choć krótkie, kończą się w taki sposób, że czytając komentowałam głośno - "To niemożliwe!", "Bez jaj!" i "O co w tym wszystkim chodzi?". Poważnie wciągnęłam się w poszukiwania Franksa, a klimat powieści, jaki stworzył autor pozwolił na przeniknięcie do świata bohaterów i zmierzenie się z tajemnicą na swój sposób. A uwierzcie mi - rozwiązanie tego śledztwa to nie lada wyzwanie!

   Należy pamiętać, że Bardzo złe miejsce to piąty tom serii z Davidem Rakerem w roli głównej. Zupełnie nie przeszkadza to w czytaniu go bez znajomości poprzednich książek, jednak może to zaboleć osoby, które czytając kryminały lubią zżyć się z głównymi bohaterami. Dlaczego? Weaver dość skromnie dzieli się z nami przeszłością Rakera i skupia się głownie na jego życiu w momencie, kiedy go poznajemy, dlatego też niewiele dowiadujemy się o jego losach przed śledztwem Franksa. Ja absolutnie nie czepiam się tego aspektu - spodziewam się, że wszytko wyklaruje się kiedy sięgnę po poprzednie tomy. Myślę, że warto mieć to na uwadze, by uniknąć rozczarowania w tej kwestii i rozważyć czytanie od pierwszego tomu, co sama niebawem nadrobię.

   Na zachętę dodam, że to jedna z lepszych książek, które czytałam w tym roku. Wyważone połączenie kryminału, thrillera i powieści sensacyjnej, które totalnie mnie kupiło. Z ręką na sercu polecam i wierzę, że nie zawiedziecie się!

Za możliwość przeczytania tego tytułu serdecznie dziękuję Wydawnictwu Albatros.

sierpnia 09, 2018

'Apartament w Paryżu' - Guillaume Musso


Tytuł: "Apartament w Paryżu"
Autor: Guillaume Musso
Wydawnictwo: Albatros
Moja ocena: 8.0
Data premiery: 01.08.2018

   Kto miał już okazję czytać książki Musso, ten wie, że są one na swój sposób wyjątkowe. To jeden z nielicznych autorów, po którego tytuły mogę sięgać w ciemno, wiedząc, że będę zadowolona i oczarowana. Jego powieści cechuje wyważone połączenie gatunków i charakterystyczny styl, jakim się posługuje. Niewiele było trzeba, abym zapałała uczuciem do twórczości autora, choć kilka tytułów jeszcze przede mną. Wystarczyło kilka zdań pierwszej powieści, którą przeczytałam i już wiedziałam, że połączy nas namiętne uczucie - tak też się stało.

   Madeline Greene to była policjantka, która w poszukiwaniu życiowej równowagi postanawia przybyć do Paryża. Los nie był dla niej łaskawy, a traumatyczne przeżycia ciągną się za nią niczym cień. W wynajętej pracowni, położonej w otoczeniu zieleni, poznaje Gasparda Coutancesa - dramatopisarza, który właśnie w Paryżu, w samotności, chce napisać najnowszą sztukę. Ich spotkanie to wynik nieporozumienia - apartament został wynajęty tej dwójce w tym samym czasie, choć żadne z nich nie życzyło sobie lokatorów. Jak się okazuje, pracownia należała wcześniej do zmarłego malarza, Seana Lorenza, którego najnowsze obrazy nie zostały nigdy odnalezione. Madeline i Gaspard, zaintrygowani losem artysty, postanawiają poprowadzić śledztwo by odkryć jego sekret i odnaleźć zaginione dzieła.
Nie przyznawali się do tego, oboje jednak wierzyli nierozsądnie, że tajemnice malarza pozwolą im dotrzeć do jakiejś głęboko ukrytej prawdy - szukając obrazów Lorenza, szukali bowiem również siebie.
   W pierwszych rozdziałach akcja powieści jest bardzo spokojna, ale wciągająca. To moment, w którym poznajemy głównych bohaterów oraz historię malarza. Autor skupia się tu głównie na sztuce, Paryżu i historii, ale im dalej w fabułę, tym ciekawiej i barwniej. Z rozdziału na rozdział akcja przyśpiesza, a leniwy początek zmienia się w brawurowe zakończenie, którego nie spodziewałam się za nic w świecie!

   Styl autora wyróżnia zagadkowość, barwność i emocjonalność w opisywaniu wydarzeń, tworzeniu dialogów i układaniu relacji między bohaterami. Urzekła mnie lekkość i swoboda, jaką wykazuje autor - bawi się słowami, narracją i uczuciami, a zgrabnie łącząc to w jedną całość, tworzy coś naprawdę pięknego i niepowtarzalnego. Powieść kipi francuskim klimatem, opisywana sztuka zachwyca, a życie Seana Lorenza fascynuje na tyle, że książkę chce się czytać i robi się to z wielką przyjemnością.

   Mimo, że cała powieść bardzo mi się podobała, moim faworytem został wątek kryminalny, który zaostrza się w drugiej części książki. Natomiast najsłabszym ogniwem, według mnie, jest główna bohaterka - Madelie, która momentami potrafiła być bardzo irytująca i ciężka do zniesienia, jednak koniec końców autor nam to wynagradza. Stworzył frapującą historię i myślę, że może ona podbić serca nie tylko fanów, ale też osób, które nie miały wcześniej styczności z twórczością Musso.
Życie nie daje drugiej szansy. Raz stracone okazje przepadają na zawsze. Życie nie robi prezentów. Życie jest jak miażdżący walec - to despota sprawujący władzę za pomocą jednej tylko broni: czasu. Czas w końcu zawsze wygrywa. Czas to największy morderca w historii. Żaden gliniarz nigdy nie wsadzi go za kratki.
   Niech słowem kończącym moją opinię będzie jedno wielkie, gorące POLECAM! Ja nie zawiodłam się po raz kolejny i mam nadzieję, że będzie tak również w Waszym przypadku.

Magda


Za możliwość przeczytania tego tytułu serdecznie dziękuję Wydawnictwu Albatros.