maja 21, 2018

'Zanim pozwolę ci wejść' - Jenny Blackhurst


Tytuł: "Zanim pozwolę ci wejść"
Autor: Jenny Blackhurst
Wydawnictwo: Albatros
Moja ocena: 7.0
Data premiery: 9.05.2018

   Thrillery, zdecydowanie, należą do moich ulubionych kategorii książek. Nic więc dziwnego, że zawsze z chęcią po nie sięgam. Uwielbiam je za sprytne intrygi, nieprzespane noce i wbrew pozorom - doskonałą zabawę i prawdziwą rozrywkę. Z twórczością Jenny Blackhurst miałam do czynienia po raz pierwszy. Zanim pozwolę ci wejść to już druga powieść w karierze pisarki, zaraz po How I lost you, jednak pierwsza wydana w Polsce.

   Karen, Bea i Eleanor to kobiety, które łączy wieloletnia przyjaźń. Wiedzą o sobie niemal wszystko i zawsze mogą liczyć na siebie nawzajem. Każda z nich, pod idealną powłoką usianą z kłamstw i sekretów, skrywa upchane w daleki kąt tajemnice, które wychodzą na światło dzienne za sprawą nowej pacjentki Karen - Jessiki Hamilton. Kim jest Jessica? Po co zjawiła się w życiu kobiet? Skąd wie tak wiele o każdej z nich i dlaczego zdaje się zmieniać ułożone życie przyjaciółek w koszmar?

   Jenny Blackhurst stworzyła frapującą historię, która wciąga już od pierwszych stron. Da się wyczuć, że została przemyślana, a autorka przyłożyła się do jej napisania. Kolejny atut to świetnie wykreowane postacie i portrety psychologiczne – dopracowane i zbudowane w sposób godny pochwały. Pisarka świetnie lawiruje między postaciami, intrygami i zgrabnie łączy to w spójną i wciągającą całość. Choć powieść trzyma w napięciu tylko momentami, czytało mi się ją bardzo dobrze. Autorka pisze lekko i barwnie, a rozdziały są dość krótkie i konkretne, przez co ciężko odczuć, że thriller liczy sobie ponad 400 stron. W Zanim pozwolę ci wejść narracja trzecioosobowa co jakiś czas zostaje przepleciona narracją pierwszoosobową. Ta pierwsza przedstawia nam wydarzenia z życia Karen, Bei oraz Eleanor, druga natomiast skupia się tylko na głównej sprawczyni całego zamieszania, co bardzo mi się spodobało i było ciekawym uzupełnieniem całości.
- Myślisz, że tym się będziemy zajmować, Jessico? Że będę próbowała cię naprawić?
- Czy nie tym właśnie się pani zajmuje, doktor Browning? Naprawianiem szaleńców, żeby ich życie było równie idealne jak pani własne?
   To, czego najbardziej nie mogę przeboleć, to zbyt oczywiste wskazówki co do finału, podsuwane niemal na początku. Przez to, każdy wprawny czytelnik thrillerów nie zostanie niczym zaskoczony i bardzo szybko domyśli się zakończenia tej historii. Co więcej – autorka, mimo, że dopracowała powieść, oparła ją na dość popularnym schemacie, a co za tym idzie -  tytuł ten traci całkiem sporo. Zabrakło mi efektu wow, na który zawsze czekam w thrillerach, a także elementu zaskoczenia. Niemniej jednak to dobrze napisana historia, która powinna zadowolić każdego, kto sięga po thrillery okazjonalnie. Dla weteranów gatunku może to być co najwyżej kolejna ciekawa pozycja, ale bez fajerwerków.

Za możliwość przeczytania tego tytułu serdecznie dziękuję Wydawnictwu Albatros.

maja 15, 2018

'Singielka w Londynie' - Marta Matulewicz


Tytuł: "Singielka w Londynie"
Autor: Marta Matulewicz
Wydawnictwo: Lira

   Uwielbiam książki, które pozwalają mi na oderwanie się od spraw ciężkich i codziennych. Takie, w których dobry humor nie odpuszcza, a uśmiech na twarzy pojawia się bardzo często. To pozycje świetne na poprawę humoru, a także na leniwe, spokojne popołudnie w domowym zaciszu. Byłam bardzo ciekawa "Singielki w Londynie", a jednocześnie nie liczyłam na coś skomplikowanie dobrego. To, co otrzymałam w zamian, zdecydowanie zaspokoiło moje czytelnicze serce.

   Ewa to młoda kobieta, która skuszona przez przyjaciółkę Zosię, z dnia na dzień, decyduje się na wyjazd do Londynu. Ma plan - chce znaleźć pracę i szczęście, którego nigdy nie zaznała w Polsce. Niestety, już od samego początku podróży nic nie idzie zgodnie z jej planem, a Ewa zalicza coraz to nowe wpadki - zupełnie, jakby życie się na nią uwzięło. Kobieta jednak nie zraża się i zafascynowana nowym miejscem, idzie przed siebie z uniesioną głową, gotowa na to, co naszykował jej los. 

   Zacznę od tego, jak przyjemnie czyta się tę książkę - Pani Marta posługuje się bardzo ciepłym stylem - pisze lekko i nieskomplikowanie, co bardzo lubię w takich powieściach. Jej poczucie humoru idealnie pokrywa się z moim, dzięki czemu nie raz i nie dwa odkładałam książkę, pozwalając sobie na swobodną chwilę śmiechu, a czytając, czułam się tak, jakbym siedząc przy kawie słuchała opowieści dobrej przyjaciółki. Narracja pierwszoosobowa potęguje to wrażenie i daje szansę na dokładne wczucie się w sytuację głównej bohaterki. Razem z nią śmiałam się, wzruszałam i przeżywałam chwile zwątpienia.

 
   Jak sama nazwa wskazuje - akcja powieści ma miejsce w stolicy Wielkiej Brytanii. Autorka sprytnie i nienachalnie przemyca nam fragmenty codzienności Londyńczyków i przypuszczam, że dzieli się z nami własnym doświadczeniem, wszak spędziła tam aż dziesięć lat. Ukazuje też obraz życia Polaków na obczyźnie i  przyznam, że jest on nieco rozbieżny z tym, co miałam okazję słyszeć od rodziny czy znajomych mieszkających w tym miejscu, ale jak dobrze wiadomo - co człowiek, to historia i odczucia.

   Nie mogę nie wspomnieć, że Ewa bardzo przypomina mi mnie samą. Jestem równie uparta, niezdecydowana i niezdarna jak ona. Często popełniam różne gafy i czasem za bardzo przejmuję się błahostkami, a jednocześnie całkiem nieźle radzę sobie w życiu i zdecydowanie sięgam po to, co sobie upatrzę. Dużo nas łączy i chyba dlatego tak bardzo polubiłam główną bohaterkę - odnajdując w niej kawałeczek siebie. Bohaterowie drugoplanowi także zyskali moją sympatię - szczególnie Zosia, która mimo swoich własnych problemów dzielnie wspierała przyjaciółkę i pomogła jej odnaleźć się w obcym zakątku świata.

   "Singielkę w Londynie" mogę polecić każdemu, kto lubi proste, pełne dobrego humoru pozycje i nie ma przy tym bardzo wygórowanych oczekiwań. To lekka i może trochę przewidywalna lektura, ale zdecydowanie ma swój własny urok i ciepły, niebanalny klimat, który polubiłam. Ptaszki ćwierkają, że mogę spodziewać się kontynuacji i na to czekam! A Wy jesteście ciekawi tej pozycji?

Za możliwość przeczytania tej pozycji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Lira.

Magda

maja 03, 2018

'Liczone w latach' - Joanna Chodak [przedpremierowo]


Tytuł: "Liczone w latach"
Autor: Joanna Chodak
Wydawnictwo: Novae Res

   Miłość to uczucie, po którym nigdy nie wiadomo czego się spodziewać. Czasem to czysta i szczera
miłość, a czasem nam się tylko wydaje, że to właśnie to. Czasem miłość ulatuje niespodziewanie, a innym razem czepia się człowieka jak rzep i ciągnie się za nim latami, choć wie, że nigdy nie będzie tą spełnioną. 

   Anka to dwudziestopięcioletnia, atrakcyjna kobieta pracująca w korporacji. Mimo młodego wieku jej kariera zawodowa jest na bardzo wysokim poziomie. Osiągnęła już wiele, jednak nie czuje się spełniona, a swojej pracy wręcz nie znosi. Często imprezuje i spotyka się z mężczyznami, lecz są tylko relacje bez zobowiązań Dziewczyna poszukuje szczęścia w życiu, jednak demony niespełnionej, nastoletniej miłości wciąż dominują w jej życiu i nie pozwalają o sobie zapomnieć.
Za każdym z nas chodzi jego cień przeszłości. Historia, która zabija resztki naszej moralności i godności. Jednym udaje się poskromić swoje demony, inni pozwalają wziąć im nad sobą kontrolę. Przez chwilę czułam się źle, że tak go potraktowałam, ale później byłam z siebie dumna. Szkoda tylko, że równie łatwo nie było kazać mu wypieprzać z mojego serca.
   Opisana w książce historia zostaje nam przedstawiona z perspektywy głównej bohaterki, poprzez narrację pierwszoosobową. Autorka posługuje się przyjemnym stylem i ma lekkie pióro, co składa się na to, że strony książki znikają jedna po drugiej w bardzo krótkim czasie. Dodatkowo, to styl bardzo barwny i emocjonalny, a w prawie każdym rozdziale znajdują się ciekawe zdania, warte zaznaczenia jako mądry i inspirujący cytat. 

   Po raz kolejny mam do czynienia z krótką książką - tutaj to zaledwie 160 stron, ale sama treść wynagradza nam brak rozbudowanej fabuły. Jest krótko, zwięźle i na temat - i za to duży plus. Historia Anki jest ciekawa, naturalna i po prostu - życiowa, wszak wielu z nas zmaga się na co dzień z problemami sercowymi. Jednak historia Anki ma w sobie jeszcze coś - dumę i nadzieję, że niespełnione obietnice jeszcze kiedyś się ziszczą. 

   "Liczone w latach" to lektura pełna sprzecznych emocji, opowieść o kobiecie, która szuka szczęścia, miłości i spełnienia w życiu pełnym niepowodzeń. To nierówna walka o swoje "ja" i próba pozbycia z życia wszystkiego, co je zagraca i zabiera, tak potrzebne, powietrze. To także cenna lekcja i dowód na to, że w życiu nie zawsze sprawdzają się kompromisy, a miłość to cholerna franca i przybiera różne oblicza.

Za możliwość przeczytania tej pozycji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Novae Res.

Magda

maja 01, 2018

'Decyzja, która zmieni wszystko' - Jolanta Krajnik [przedpremierowo]


Tytuł: "Decyzja, która zmieni wszystko"
Autor: Jolanta Krajnik
Wydawnictwo: Novae Res
Premiera: Maj 2018

   Nie wiem jak Wy, ale ja bardzo lubię sięgać po książki polskich autorów i jak wiecie, robię to całkiem często i chętnie. Zazwyczaj podchodzę do nich z lekkim dystansem i staram się być wyrozumiała - tak już po prostu mam. "Decyzja, która zmieni wszystko" zaintrygowała mnie swoim opisem szczególnie dlatego, że po jego przeczytaniu uświadomiłam sobie, że znam osobę, która przeżyła bardzo podobną historię. I chyba właśnie dlatego nie mogłam sobie jej odpuścić.

   Ilona i Waldi tworzą przykładne, szczęśliwe i wręcz cukierkowe małżeństwo. Mają dwóch, prawie dorosłych, synów, a ich związek kwitnie w najlepsze. Para cieszy się sobą, przeżywa upojne chwile i wierzy, że nic nigdy nie będzie w stanie ich rozdzielić. Rocznicę ślubu spędzają w Wenecji, ale ze względu na złe samopoczucie Ilony wracają wcześniej, niż planowali. Po powrocie okazuje się, że Ilona jest w ciąży. Może się wydawać, że to cudowna nowina da wszystkich, jednak Waldi, nieoczekiwanie, stawia żonie ultimatum, a podjęta przez nią decyzja ma zmienić ich życie na zawsze. 
Życie to wielka przygoda, trzeba tylko obrać właściwy kierunek, który będzie wskazywał drogę, i iść wyznaczoną ścieżką.
   Książka została napisana lekkim stylem, przez co czyta się ją bardzo przyjemnie. Jest uspokajająca i krótka - ma zaledwie 177 stron, więc to idealna lektura na jedno popołudnie. Pani Jolanta podejmuje niełatwy i przejmujący temat, a historia Ilony jest jedną z tych, które mogą spotkać każdego. Nie od dziś wiadomo, że ludzie potrafią zaskakiwać i to nie zawsze w przyjemny sposób. Czasem znamy kogoś wiele lat, a okazuje się, że tak naprawdę nie wiemy, kim naprawdę jest. Zdarzają się też sytuacje, kiedy to bliska osoba, na naszych oczach, zmienia się w potwora, a my zastanawiamy się: dlaczego nie zauważyłem/am wcześniej?

   To typowa powieść obyczajowa, stworzona z myślą o kobietach. Bardzo podobała mi się siła i determinacja głównej bohaterki i jej rodziny. To, jak potrafili zjednoczyć się w walce o dobro jednego z nich było bardzo poruszające. Książka ma sporo niedociągnięć, czasem jest zbyt cukierkowa, a niektóre wątki zostały potraktowane nieco po macoszemu. Ale ma w sobie to coś, co sprawiło, że nadal o niej myślę i żałuję, że była tak krótka. Gdyby była bardziej rozbudowana - mogłabym mocniej zżyć się z bohaterami i być może zrozumieć postawę Waldiego, który totalnie mnie zaskoczył. Jak to mówią: zawsze spodziewaj się niespodziewanego. I w tym przypadku te słowa pasują idealnie.

Za możliwość przeczytania tej pozycji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Novae Res.
   
Magda